W ostatnich przedwyborczych tygodniach cała Polska została zaklejona plakatami, obwieszona billboardami i zarzucona ulotkami. Spotkanie goni spotkanie, debata za debatą… i chyba najszczęśliwsi w tych dniach są sami politycy - najważniejsze, że kampania jest, bo z kampania idą pieniądze. Duże pieniądze.
Według statystyk opublikowanych przez Państwową Komisję Wyborczą, każda z partii zasiadających w Sejmie może wydać na swoją kampanie ponad 30 mln zł. To oczywiście nie oznacza, że dokładnie tyle wydadzą. - W tym roku zamierzamy wydać na kampanię samorządową kwotę 8-9 mln. Kwota, którą można wydać jest oczywiście znacznie wyższa, ale żeby wydawać, po prostu trzeba mieć - przyznaje Eugeniusz Grzeszcak z PSL.
Wielka czwórka
Ile partie rzeczywiście zamierzają wydać na kampanię? Prym wiedzie Platforma Obywatelska: ok. 35 mln. zł. Dalej uplasował się koalicyjny kolega – PSL: 8 do 9 mln. Na podium jest też miejsce dla PiS z 8 mln. Najmniej z partii zasiadających w Sejmie wyda SLD: 4 mln zł. Te partie wydają pieniądze z subwencji dla partii, czyli z budżetu państwa.
Wpłaty kandydatów sięgają wysokiej kwoty ponad 4 mln zł – mówi Grzeszczak. Oznacza to, że połowa wydatków PSL na kampanię wyborczą to wpłaty własne kandydatów, a połowa pochodzi z budżetu państwa.
Na co komitety wyborcze wydają najwięcej? - W sumie łącznie w całym kraju na ulotki, billboardy, materiały drukowane wydamy kwotę – szacuję, że - 3-4 mln zł - opowiada Grzeszczak.
Inwestycja w samego siebie
Ale plakaty i ulotki to nie wszystko, trzeba też zainwestować w samego kandydata. Pomijając oczywiste wydatki na odpowiednia prezencję, coraz modniejsze są media treningi prowadzone przez profesjonalistów od PR'u. - Na razie to się organiczna do tego, że przez jeden dzień kandydaci przed kamera pajacują. Co zapamiętają? Niewiele - mówi Anna Gawrolińska, prezes "Glaubicz Garwolińska Consultants".
Choć nikt już nie zapomina o tym, jak ważny jest wizerunek, kandydaci nadal uważają, że da się go stworzyć na tydzień przed wyborami. Jak szacuje Garwolińska, takich kandydatów w tegorocznej kampanii jest około 90 proc.
Własnym sumptem
Na drugim biegunie od komitetów przy partiach parlamentarnych są wyborcze komitety społeczne. Te, wszystkie pieniądze jakie wydają, muszą najpierw sami zebrać.
Dla przykładu główna siedziba i sztab Krajowej Wspólnoty Samorządowej to 14 metrów kwadratowych. Wszyscy pracują za darmo. Choć ich budżet to tylko niecałe 400 tys. zł., nie zamierzają składać broni. - My wykorzystujemy bezpłatne środki przekazu takie jak internet. Jesteśmy obecni na facebooku, twiterze, youtube - wymienia Paweł Dąbrowski z KWS.
Ograniczyć wydatki
Jak zauważają sami partyjni kandydaci, za dużymi pieniędzmi nie zawsze w parze idą efekty. - Większość pójdzie na billboardy i spoty – mówi kandydat SLD na prezydenta Warszawy Wojciech Olejniczak. Co zostaje z tych pieniędzy: - Nic... nic! – przyznaje szczerze europoseł SLD.
Choć akurat Wojciechowi Olejniczakowi trzeba oddać, że sam w wyścigu po fotel prezydenta Warszawy z partyjnej kasy wydaje najmniej. – Uważam, że kampania wyborcza powinna być wolna od spotow i billboardów, bo to nic nie daje - podsumowuje Olejniczak.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24