Zwykle są dobrze wykształcone, dobrze zarabiają i pochodzą z dużych miast. Do kliniki w Prenzlau w Brandenburgii w północnych Niemczech przyjeżdża tygodniowo od 10 do 15 Polek, by dokonać aborcji. - Robię to niezbyt chętnie, ale widząc jaka jest sytuacja w Polsce, ile jest powikłań... Trzeba jakoś tym kobietom pomóc - mówi reporterce "Polska i Świat" Janusz Rudziński, lekarz w Szpitalu Miejskim w Prenzlau.
Doktor Rudziński, który rozmawiał z dziennikarką przyznaje, że do szpitala przyjeżdża też dużo studentek. - Raczej więc nie chodzi o kwestie ekonomiczne, a o karierę - ocenia lekarz. - Idą jak na ścięcie, ale też szczęśliwe, że wrócą do domu zdrowe - dodaje lekarz.
Mówi, że często młode kobiety przyjeżdżają do kliniki po poradę, konsultację. - Bo w Polsce nie ma nikogo, z kim mogą obiektywnie porozmawiać, kto nie będzie zmuszał ich do zachowania ciąży - tłumaczy Rudziński.
Pacjentki też przyznają, że wyjeżdżając z Polski do Niemiec nikomu nie mówią jaki jest cel podróży. - Mam w głowie tę myśl, że to (aborcja - red.) jest złe, mimo że tak wcale nie myślę. Dlatego tu jestem. Wiem, że dla otoczenia to mógłby być to problem - mówi jedna z kobiet.
Więcej o przyjazdach Polek do Szpitala Miejskiego w Prenzlau dowiesz się dzisiaj w programie "Polska i Świat". Start o 21:30.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24