- Tak naprawdę od początku roku wszyscy wiedzieliśmy o kandydaturze Donalda Tuska na szefa Rady. Ale tego, że się zgodzi, nie wiedzieliśmy. Przekonywało go bardzo dużo osób, ja też - mówiła w "Faktach po Faktach" wiceprzewodnicząca PO Hanna Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy zdradziła, że chociaż na początku była bardzo przeciwna wyjazdowi Tuska do do Brukseli to w ostatnich dniach zmieniła zdanie. - Wysłałam mu nawet sms-a. Uznałam, że Polska jest ważniejsza - tłumaczyła.
Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała w TVN24, że wybór szefa polskiego rządu na przewodniczącego Rady Europejskiej nie był dla niej wielkim zaskoczeniem bo - zwłaszcza w ostatnich dniach - przypuszczała już, że Donald Tusk jest bardzo blisko nominacji.
O samej kandydaturze premiera prezydent Warszawy wiedziała od dłuższego czasu. - Tak naprawdę wszyscy żeśmy wiedzieli od początku roku. Nie wiedzieliśmy wtedy tylko jakie ma szanse - mówiła prezydent Warszawy.
Namawianie nieprzekonanego
Wiceprzewodnicząca PO przyznawała jednak, że do samego końca nie była jednak pewna tego, czy Tusk zgodzi się na wyjazd do Brukseli. - Wiele osób go przekonywało. Ja też wysłałam do premiera sms-a żeby się jednak zgodził - zdradziła. Wiadomość dotarła do szefa rządu kilka dni temu a było to tyle ciekawe, że Gronkiewicz-Waltz przez długi czas była wielką przeciwniczką kandydatury premiera na szefa Rady. - Zmieniłam zdanie, bo jednak Polska i nasza pozycja (w Europie - red.) są ważniejsze - wyjaśniała w "Faktach po Faktach".
Wcześniej prezydent Warszawy przyznawała, że z pewnym wzruszeniem czytała wpisy użytkowników Twittera, w których nominowanie Tuska na szefa RE porównywali do wyboru Karola Wojtyły na papieża. - To były poważne wpisy a nie żartobliwe - dodawała. Samą nominację dla polskiego premiera uznała za "wielki sukces Polski".
- To jest najwyższe stanowisko w Europie i wbrew temu, co mówią niektórzy krytycy, można na nim zbudować ogromną pozycję. Donald Tusk jest Polakiem i to jest ogromna pozycja Polski - przekonywała.
Język obcy przeszkodą? "To tylko trema"
O oczekiwaniach opozycji, że teraz zadaniem polskiego premiera będzie załatwianie czegoś dla kraju i sprzyjanie mu z perspektywy fotela przewodniczącego Rady, Gronkiewicz-Waltz mówiła jako o pewnego rodzaju nieporozumieniu. - Muszę powiedzieć, że jestem zdumiona (takimi oczekiwaniami - red.), bo to znaczy, że opozycja nie rozumie, na czym polega Unia Europejska. Każdy, kto tam jest - niezależnie czy mówimy o komisarzu, czy o przewodniczącym Rady Europejskiej - ma działać w interesie Unii. To nie są miejsca, w których można się umieścić i coś wyrwać - powtarzała.
- (Donald Tusk) ma być bezstronny, ale od jego działań i starań wiele zależy. O tym się nie mówi wprost, tyko w kuluarach. I dlatego myślę, że ta funkcja będzie sprawowana przez premiera z dużą korzyścią - przekonywała wiceprzewodnicząca PO.
Pytana o to, czy jej zdaniem da się sprawować funkcje kierownicze w Unii bez dostatecznej znajomości języków obcych, Gronkiewicz-Waltz uciekła od odpowiedzi. Zaznaczyła jednak, że jej zdaniem Donald Tusk "w wystarczającym stopniu zna język angielski" a jego brak odwagi do wystąpień publicznych, podczas których nie mówi w języku ojczystym, zwaliła na "tremę". - Może zdradzę tu pewną tajemnicę, ale premier od siedmiu lat ma codziennie rozmowy z native speakerem. (...) Da radę - dodała prezydent stolicy.
Kopacz "naturalnym" przywódcą?
Nowa rola premiera nie pozwoli mu zdaniem wiceprzewodniczącej Platformy prowadzić kampanię partii przed wyborami samorządowymi. - Trudno mi sobie to wyobrazić. Ale to nie znaczy, że ma zniknąć. Będziemy się grzać w jego cieple - zaznaczała jednak.
Jako naturalnego następcę Donalda Tuska na czele partii Gronkiewicz-Waltz wskazała Ewę Kopacz, czyli "pierwszą wiceprzewodniczącą" partii. Na pytanie, czy jej zdaniem obecna marszałek Sejmu byłaby też dobrym premierem, odpowiedziała krótko: - Tak.
- Jeśli ktoś ma pewne doświadczenia polityczne to zawsze można mu coś wyciągnąć. A opozycja jest od tego, żeby wyciągać - tak skomentowała zarzuty opozycji pod adresem byłem minister zdrowia. Czy Kopacz jest samodzielnym politykiem? - Tak, jest. Kobiety na ogół są samodzielne. Jest też wystarczająco niezależna - wyliczała.
Autor: ŁOs/kka / Źródło: TVN24, tvn24.pl