- Nie rozstanę się z partią, w której jestem według powszechnego mniemania jednym z liczących się polityków - odpowiada Jarosław Gowin pytany o jego przyszłość w PO. Od kilku tygodni w okręgu krakowskim trwa przepychanka o miejsca na listach wyborczych Platformy.
W małopolskiej PO trwa walka o miejsca na listach wyborczych. Szef regionu Ireneusz Raś myśli o przesunięciu do Senatu Jarosława Gowina.
Wtóruje mu rzecznik rządu Paweł Graś: - Wybory jednomandatowe, co pokazuje przykład Henryka Stokłosy, to będzie dla partii politycznych, w tym Platformy, poważne wyzwanie. Dużo mniejsze znaczenie w tych wyborach będą miały znaczki partyjne, a dużo większe osobista charyzma kandydatów, a taką charyzmę niewątpliwie posiada poseł Gowin - przekonuje Graś.
Gowin, który w wyborach do Sejmu w 2007 roku otwierał listę krakowską, konsekwentnie powtarza, że nie widzi dla siebie miejsca w Senacie: - To potrzebna izba parlamentu, odznacza się też dużo wyższą niż Sejm kulturą polityczną. Natomiast ja mam swoje zadania do spełnienia w Sejmie.
Ambicje Rasia
Zdaniem informatorów zbliżonych do PO, Raś, który startował z trzeciego miejsca, ma ambicję bycia "jedynką" na liście, dlatego nie wyobraża sobie startu Gowina z wysokiego miejsca.
- To walka o wpływy w regionie, a Senat to jednak w rzeczywistości polityczna emerytura i zejście z pierwszej linii politycznego frontu - mówi informator.
- Szef małopolskiej PO nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia - odpowiada Gowin. - Są ciała statutowe, a ostatecznie decyduje Rada Krajowa - dodaje.
"Sejm albo zobaczymy"
Z kolei Graś, który zdobył mandat poselski z pierwszego miejsca na liście w okręgu chrzanowskim, podkreślił, że decyzje ws. obsady list wyborczych zapadną na szczeblu regionalnym.
Pytany, czy zastosuje zasadę: "Sejm albo śmierć", Gowin odpowiedział: "Nicea albo śmierć - to powiedział jeden z bliskich mi liderów Platformy (Jan Rokita - przyp. red.). A ja mówię: Sejm albo zobaczymy.
Gowin zadeklarował jednocześnie, że nie zamierza się rozstawać ani z PO, ani z polityką.
- Nie widzę żadnego powodu, dla których zarząd PO miałby - w obliczu bardzo trudnych wyborów parlamentarnych - pozbywać się z list kogoś, kto w Krakowie jest niewątpliwie lokomotywą wyborczą. Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym się rozstawać z partią, w której jestem według powszechnego mniemania jednym z liczących się polityków - powiedział.
Źródło: PAP