Doszło do rozdźwięku między obozem rządzącym a prezydentem. Padło wiele niepotrzebnych słów. I po "naszej" stronie, i po stronie ośrodka prezydenckiego - oświadczył wicepremier i minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
We wtorek prezydent otrzymał poprawki PiS do projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Ich treść nie jest dokładnie znana - wiadomo, że dotyczą między innymi rozwiązań na wypadek, gdyby Sejm nie zdołał (jak proponuje prezydent) większością trzech piątych głosów wybrać członków KRS będących sędziami.
"Liczę, że dojdzie do porozumienia"
Jarosław Gowin powiedział w sobotę w RMF FM, że bardzo liczy, że dojdzie do porozumienia miedzy prezydentem a obozem rządowo-parlamentarnym.
- Te propozycje, które przedstawiliśmy panu prezydentowi co do zasady realizują jego oczekiwania. Opozycja w przypadku impasu, w przypadku niezdolności do wyłonienia członków KRS większością trzech piątych, w tym drugim kroku będzie miała zagwarantowany wybór sporej liczby sędziów. Jest oczywiście jeszcze osobna kwestia szczegółowych zapisów, ale jeżeli pan prezydent będzie miał tutaj jakieś wątpliwości, czy zastrzeżenia, to wejdziemy w kolejną fazę dialogu - tłumaczył.
- Czekamy na stanowisko pana prezydenta - dodał.
Pytany, czy PiS zgodził się na obniżenie pozycji w sporze ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, powiedział: - To jest sprawa bez dyskusji.
- Do ustawy o Sądzie Najwyższym w wersji pana prezydenta nie zgłaszam żadnych uwag. Ja poparłem weto prezydenta, głównie ze względu na to uzasadnienie, które tak znakomicie zwerbalizowała pani Zofia Romaszewska. Ani pan, ani ja, nikt ze słuchaczy nie chciałby żyć w kraju, w którym sędziów wyznacza prokurator - zaznaczył wicepremier.
"Padło wiele niepotrzebnych słów"
Odnosząc się do relacji obozu rządzącego z prezydentem, przyznał, że doszło do "rozdźwięku".
- Można się zastanawiać, kto popełnił więcej błędów. Moim zdaniem więcej błędów było po naszej stronie, a teraz wspólnie, wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy musimy wypracować rozwiązania, które zyskają akceptację pana prezydenta. My z kolei liczymy na to, że ze strony środowiska obozu prezydenckiego będzie mniej takich wypowiedzi, które niepotrzebnie podnoszą emocje - dodał Gowin.
"Bynajmniej nie jest to środowisko PiS"
Dopytywany czy chodzi o wypowiedzi ze strony samego Andrzeja Dudy, odparł: - Nie ze strony prezydenta, ale padło wiele niepotrzebnych słów. I po "naszej" stronie - umownie mówiąc "naszej" i po stronie ośrodka prezydenckiego. To nie były w żadnym przypadku słowa samego pana prezydenta.
Odniósł się do wypowiedzi prezydenta w wywiadzie dla "Do Rzeczy". Andrzej Duda powiedział między innymi: - Ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska; bynajmniej nie jest to środowisko PiS.
Dodał, że chodzi o "jednego z koalicjantów PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy". - Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r., zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić klub parlamentarny PiS i partię. Potem wielokrotnie, publicznie i ostro atakowały śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego - powiedział Duda.
"Powinni powściągnąć języki"
- Sam pan prezydent padł ofiarą bardzo ostrych ataków, ciągle jeszcze pada - mówię to ubolewaniem. Uważam, że wszyscy, którzy czują się współodpowiedzialni za dobrą kondycję polskiej prawicy powinni powściągnąć języki. Pan prezydent padł ofiarą bardzo ostrych ataków. Odpowiedział. Chciałbym, żeby to była faza zamknięta - podkreślił Gowin.
Autor: js//now / Źródło: RMF FM