Koszykarz Orlando Marcin Gortat chciałby grać z kirem na koszulce dla uczczenia pamięci ofiar tragicznej katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem, jednak zabraniają tego przepisy NBA. Już w niedzielnym meczu przeciw Cleveland Cavaliers (wygranym 98:92) na taśmie chroniącej nadgarstek Gortat miał wypisane nazwisko prezydenta, a na butach numer tragicznego lotu.
- Niestety, nie mogę grać z czarną wstążeczką na znak żałoby, choć bardzo bym tego chciał. Reguły NBA zabraniają, by na koszulce było coś więcej niż logo drużyny i nazwisko zawodnika z numerem. Za złamanie przepisu nakładane są kary finansowe. Pozwolenie na zmianę wyglądu koszulki wydaje komisarz NBA David Stern. Do tej pory, mimo rozmów z różnymi ludźmi, nie udało mi się takiej zgody uzyskać, więc chyba do tego nie dojdzie - mówi rozżalony Gortat.
Opowiadał kibicom o Katyniu
Polski koszykarz podkreśla, że w USA, a szczególnie w klubie Magic, wszyscy są poruszeni tragedią pod Smoleńskiem. - Cały zespół złożył mi kondolencje. Jako pierwszy nad ranem sms-a wysłał mi trener. Potem jeszcze długo rozmawiał ze mną na ten temat. To coś niesamowitego, koszmarnego, by w jednym wypadku zginęło tylu ważnych dla Polski ludzi - podkreślił środkowy Magic.
Koszykarz, który zawsze podkreśla dumę z faktu, że jest Polakiem, tuż po katastrofie ubrany w biało-czerwony strój reprezentacji w wywiadzie dla internetowej strony klubowej prosił w języku angielskim i polskim o modlitwę za zmarłych i opowiadał, czym dla jego rodaków jest Katyń.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24