Czwartkowa debata na temat kryzysy finansowego do czerwoności rozpaliła sejmową salę. Z ust ministra Rostowskiego padały mocne słowa, a premier przekonywał, że sytuacja Polski jest bardzo trudna. Na sejmowej sali zabrakło jednak prezesa PiS jarosława Kaczyńskiego. Jak tłumaczyła w "Magazynie 24 godziny" posłanka Grażyna Gęsicka, zadecydowała o tym... klimatyzacja.
- Takie debaty można oglądać również na monitorach w innym miejscu, niekoniecznie trzeba siedzieć na sali sejmowej, która jest klimatyzowana i wyjątkowo źle działa na osoby, które są uczulone na różne substancje – tłumaczyła Grażyna Gesicka. Dopytywana, czy prezes PiS jest uczulony na klimatyzację, stwierdziła, że „źle ją znosi”.
Bez hipochondrii
Jej zdaniem, nieobecność Jarosława Kaczyńskiego nie była niczym nie zwykłym. – Klub PiS był dobrze reprezentowany, prawie wszyscy byli na tej debacie, prezes śledził ją uważnie. Nie widzę więc powodów do ataków – dodała Gęsicka, która debatę śledziła na sali, bo - jak zapewniła - problemów z klimatyzacją nie ma.
Medyczne tłumaczenie absencji Jarosława Kaczyńskiego nie przekonało Jerzego Wenderlicha z SLD. – Nie popadajmy w hipochondrię. Ja wiem, że prezesowi bardzo selektywnie klimatyzacja raz pomaga, raz przeszkadza – kpił.
"Nie rząd coś zrobi"
- Ja wiem, że w takiej trudnej sytuacji nie można rządem straszyć. Ale na Boga, rząd nie może straszyć swoimi działaniami i zaniechaniami. To, że od września tak niewiele zrobiono, to kosztuje nas miliardy. Rząd nieustannie używa czasu przyszłego. Kiedy wreszcie usłyszymy co rząd „już zrobił” – grzmiał Wenderlich.
"Rząd nie śpi"
Sławomir Nitras z PO, który - jak zdradził - też nie najlepiej znosi klimatyzację (ale jest „twardy” i wytrzymuje na sejmowej sali) zapewnia, że rząd nie śpi. - We wrześniu podniesiono gwarancje dla depozytów. Uchwaliliśmy budżet z najmniejszym w historii deficytem. Poza tym, nie wszystkie działania rządu są ujawniane – przekonywał Nitras.
Czwartkowa debata nie przekonała PiS do szybszego przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty. - Jeśli chodzi o wejście do strefy euro, proponujemy żeby zrobić to, kiedy kryzys się zakończy i nasza gospodarka będzie w lepszym stanie. Zdaniem Gęsickiej, nawet gdyby Polska natychmiast rozpoczęła przystępowanie do Euro, to korzyści odniosłaby najwcześniej za kilka lat. – A my musimy działać w tej chwili i skupić się na ochronie naszej waluty – dodała posłanka.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24