Pod koniec listopada premier Donald Tusk zapowiadał refundację zabiegów in vitro z budżetu państwa. Ale przygotowywana przez Jarosława Gowina ustawa bioetyczna, regulująca między innymi kwestię zapłodnienia pozaustrojowego, to wciąż sen o przyszłości. Tymczasem NFZ już rozporządził pieniędzmi, które ma na 2009 rok. Na in vitro pieniędzy nie znalazł.
Ministerstwo Zdrowia na razie nie oszacowało nawet kosztów realizacji listopadowej zapowiedzi premiera. Ale to nie martwi specjalnie Zbigniewa Chlebowskiego, który ciągle przekonuje, że temat refundowania zapłodnienia metodą in vitro jeszcze w tym roku jest ciągle aktualny. Szef klubu PO przekonuje, że finansowanie można rozpocząć z rezerwy NFZ, pod warunkiem, że koszty nie będą zbyt duże. Problem w tym, że innego zdania jest Fundusz.
- To nierealne - mówi "Dziennikowi" jeden z pracowników NFZ. A centrala wyjaśnia: "Ustawa regulująca kwestie związane z zapłodnieniem pozaustrojowym to wciąż jeszcze nieokreślona przyszłość, a tymczasem pieniądze z planu NFZ na 2009 r. musiały zostać już zagospodarowane. W dodatku należy się w tym roku spodziewać mniejszych wpływów ze składek, niż zakładano we wrześniu ubiegłego roku, gdy kończono prace nad planem".
"NIE" Gowinowi?
Tymczasem "ustawa Gowina" wywołuje coraz większe emocje i sprzeciwy wśród jego kolegów PO. W sobotę Chlebowski powtórzył kategorycznie, że projekt posła Platformy o in vitro będzie zmieniony. Zęby ostrzy też sobie opozycja. Szef sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha razem ze swoim partyjnym kolegą Arturem Górskim przygotowali już projekt ustawy zakazującej metody. Ustawie Gowina, w której zapisano, że in vitro ma być dostępne tylko dla małżeństw i nie wolno tworzyć zarodków nadliczbowych, sprzeciwiają się też feministki, które w sobotę znów wyszły manifestować pod Sejm.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24