Zawrzało po przyznaniu przez wicepremiera Pawlaka, że nie liczy zanadto na ZUS, a raczej na pomoc dzieci. Jaka wobec tego emerytura czeka Polaka wierzącego w państwo, a jaka tego, który nie ufa zusowskim zasadom?
O tym, jak będzie wyglądało życie emeryta po zwiększeniu i wyrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 roku życia, zaproponowanym przez rząd, w ostatnim czasie myśli coraz więcej Polaków. Dla Doroty Olkusz, pracownicy banku, pracowanie do 67 roku życia "jest zupełnie niewyobrażalne" ze względu na gorszy poziom umysłowy i mniejszą sprawność fizyczną. Z kolei Radosław Mikuła, pracownik instytucji finansowych, najbardziej obawia się sytuacji na rynku pracy. - Obawiam się, czy zdoła on wchłonąć osoby, które przekroczyły 50 rok życia - stwierdził.
Bez luksusu
Miesięczne dochody zarówno pani Doroty, jak i pana Radosława to ok. 3-3,5 tys. zł. brutto, czyli średnia krajowa. To właśnie z tych pensji pobierane są składki na poczet przyszłej państwowej emerytury, która po zrównaniu wieku emerytalnego ma być wyższa. Jednak mimo to ekonomiści zaznaczają, że o luksusowym życiu na emeryturze trzeba raczej zapomnieć. - Nawet w optymistycznym wariancie wystarczą nam one co najwyższej na podstawowe potrzeby, ale na pewno nie na dostatnie życie - mówi ekonomista, Marek Zuber.
Mężczyźni zyskają mniej
Dziś, gdy przeciętne wynagrodzenie wynosi 3400 zł, emerytura to ok. 2 tys. zł. Po zrównaniu wieku emerytalnego w 2040 roku, według obliczeń ekonomistów, emerytura kobiet po wprowadzeniu zmian wyniosłaby 3400 zł. Jednak, gdyby nadal, tak jak przed reformą, pracowały do 60 roku życia, dostałyby ponad 1300 zł. mniej. - (Kobiety) będą składały siedem lat dłużej na emeryturę, a będą z tego korzystały o siedem lat krócej. Stąd tak silny skok w górę - wg rządu o ponad 60 proc i to jest prawdopodobne - stwierdził ekonomista prof. Krzysztof Rybiński, rektor uczelni "Vistula". Jak się okazuje, mniej niż kobiety zyskają na reformie mężczyźni. Jeśli ich zarobki sięgają obecnie średniej krajowej, na wydłużeniu pracy o dwa lata zyskają niecałe 600 zł.
Ekonomiści zastrzegają jednak, że nikt dziś nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie rozwijała się gospodarka, a tym samym jak wpłynie na nasze pensje i emerytury.
Tysiąc miesięcznie
Wydawałoby się, że dziś najrozsądniejszym pomysłem na zabezpieczenie swojej przyszłości jest odkładanie pieniędzy na trzeci filar. Jak się okazuje, według obliczeń osoba, która wchodząc na rynek pracy w wieku 25 lat zaczęłaby odkładać 200 zł. miesięcznie, po zakończeniu pracy otrzyma z funduszu ok. tysiąca złotych miesięcznie. Co ważne, kwota ta może się zmieniać. Wszystko zależy bowiem od tego, jak naszymi pieniędzmi będzie zarządzał sam fundusz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24