- Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ale są ludzie, których nie da się zastąpić i taką właśnie osobą był Grzegorz - mówiła w studiu TVN24 Katarzyna Kolenda-Zaleska. Dziennikarka wspominała w ten sposób zmarłego wczoraj Grzegorza Miecugowa.
Wczoraj, w wieku 61 lat zmarł dziennikarz, nasz redakcyjny kolega Grzegorz Miecugow. Był związany z telewizją TVN od jej początku. Od 2005 roku, prowadził program "Szkło kontaktowe".
"Grzegorza nie da się zastąpić"
- Był osobą, która mnie zawsze wspierała, przyjacielem. Myślę, że połączyło nas dziedzictwo krakowskie - mówiła w studiu TVN24 Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Dziennikarka zaznaczyła też, że Grzegorz Miecugow nauczył ją "tego, co w dziennikarstwie najtrudniejsze - czyli umiejętności syntezy i odsiewania rzeczy zbędnych od istotnych".
- Dzisiaj mało jest już osób, które potrafią z takim dystansem patrzeć na świat. Może właśnie to jest to krakowskie dziedzictwo - kontynuowała Kolenda-Zaleska. Dziennikarka podkreśliła również, że prowadzący "Szkło kontaktowe" zawsze potrafił "zdusić niepotrzebne emocje", tłumacząc, że są one złym doradcą.
- Był tego najlepszym przykładem - powiedziała Katarzyna Kolenda-Zaleska - Wszyscy moi rozmówcy podkreślali to, jak bardzo umiał słuchać, jak bardzo był ciekawy świata.
Wzruszające wspomnienia dziennikarki były dowodem tego, jak ciężko redakcyjnym kolegom mówić o Grzegorzu Miecugowie w czasie przeszłym.
- Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ale są ludzie, których nie da się zastąpić i taką właśnie osobą był Grzegorz - podsumowała dziennikarka.
Prowadząca "Fakty po Faktach" podkreśliła, że Miecugow był przy każdym ważnym wydarzeniu, prowadził transmisję z przełomowych dla Polski momentów.
- To nie był przypadek, że to właśnie on (Grzegorz Miecugow- red.) o tym mówił. Prowadził nas przez te wszystkie lata, tłumaczył nam świat. Jeśli jego zabraknie, to nie wiem kto tak dobrze będzie to robił - zakończyła Kolenda-Zaleska.
"Był dla mnie autorytetem od zawsze"
W studiu TVN24 swoje wspomnienia związane z Grzegorzem Miecugowem opisywał także Andrzej Sołtysik, który był prowadzącym w drugiej i trzeciej edycji programu Big Brother. Rolę tą przejął właśnie po Miecugowie. Dziennikarz wspomniał, że wielu ludziom zdarzało się mylić ze zmarłym redakcyjnym kolegą.
- Zdarzały się takie sytuacje, zresztą bardzo przyjemne. Może byliśmy podobni do siebie - mówił. Dziennikarz dodał też, że zarówno on jak i Grzegorz Miecugow pochodzą z Krakowa.
"Pan ze szkiełka? Ja Pana, panie Grzegorzu, codziennie oglądam" - tak Andrzej Sołtysik wspominał rozmowy z widzami, którym właśnie zdarzyło się pomylić go ze zmarłym redakcyjnym kolegą.
- Był dla mnie autorytetem od zawsze, kimś za kim trzeba podążać. Przy okazji Big Brothera, to też było podążanie. Pierwsza edycja, którą Grzegorz prowadził, była kontrowersyjna - opowiadał Sołtysik. Dziennikarz podkreślił jednak, że "potem ta ścieżka w lesie została już wyrąbana, rewolucja zrobiona".
- Prezes Walter mówił, że ściągnął go ( do stacji TVN- red.), żeby podnieść wartość, bo był dobrym nauczycielem - mówił dziennikarz. Andrzej Sołtysik zaznaczył także, że Grzegorz Miecugow miał nieoceniony wkład w rozwój stacji.
- Wygląda na to Grzegorzu, że będziesz z nami - podsumował Sołtysik.
Autor: jz/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24