Wątpliwości wokół zakupu przez CBA systemu do inwigilacji Pegasus pozostają nierozwiane. Dlaczego sejmowa komisja, która sprawuje kontrolę nad Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, do tej pory nie wyjaśniła sprawy? Przewodniczący komisji do spraw służb specjalnych Waldemar Andzel z PiS chce wiedzieć, dlaczego reporter "w ogóle o to pyta" i zapewnia, że "wątpliwości będą we właściwym czasie rozwiane", ale jej członkowie z opozycji mają wątpliwości i chcą nadzwyczajnego posiedzenia komisji. Materiał magazynu "Czarno na białym" w TVN24.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Służba Wywiadu Wojskowego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Centralne Biuro Antykorupcyjne to pięć tak zwanych służb specjalnych w Polsce. Teoretycznie najważniejszą kontrolę nad nimi powinna sprawować sejmowa komisja do spraw służb specjalnych.
Posłowie z komisji mają dostęp do informacji tajnych i ściśle tajnych. - Komisja do spraw służb specjalnych powinna być, podkreślam, takim nadzorem obywatelskim, nadzorem w imieniu całej opozycji i nadzorem cywilnym - wyjaśnia jej członek, poseł Michał Biernacki z klubu Polskie Stronnictwo Ludowe - Koalicja Polska. Zaznacza także, że klasyczną funkcją komisji jest pełnienie nadzoru cywilnego.
Zmiana przewodniczenia komisji
Cztery lata temu Prawo i Sprawiedliwość zlikwidowało zasadę rotacyjnego przewodnictwa w komisji. Posłowie Platformy Obywatelskiej powoływali się wówczas na opinię na temat rotacyjnego przewodniczenia komisji, którą w 2009 roku przygotowała dla Biura Analiz Sejmowych Krystyna Pawłowicz (PiS).
Wskazano w niej, że zasada ta "nie może być w warunkach demokracji konstytucyjnej przekreślona z dnia na dzień w wyniku przewagi większości nad mniejszością".
Biernacki przekonuje, że "każdy członek komisji zostawał w kadencji co najmniej raz szefem komisji do spraw służb specjalnych albo co najmniej był w prezydium".
Były szef Agencji Wywiadu, prezes Instytutu Bezpieczeństwa i Strategii pułkownik Grzegorz Małecki podkreśla, że komisja w poprzednim kształcie funkcjonowała od 1997 roku.
- Materia - którą, jak przy okazji Pegasusa jesteśmy sobie w stanie uświadomić - która jest przedmiotem badania takiej komisji, skomplikowała się w sposób absolutnie nieprawdopodobny. A my dalej stosujemy metody tak naprawdę jak za króla Ćwieczka. Przecież ci ludzie nie mają pojęcia w ogóle, o czym jest rozmowa przed taką komisją - mówi.
Pytania o system Pegasus i brak odpowiedzi
Komisja do spraw służb specjalnych obraduje za zamkniętymi drzwiami, a jej członkowie muszą posiadać certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych. Komisja w tej kadencji składa się z siedmiu osób. Czterej to politycy partii rządzącej, którzy tworzą większość w komisji i kierują jej pracami. Po jednym przedstawicielu mają natomiast kluby opozycyjne - PO-KO, Kukiz'15 oraz PSL-KP.
Obecnym przewodniczącym jest poseł PiS Waldemar Andzel, natomiast jego zastępcą jest Jarosław Krajewski, również z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Jakim szefem komisji według posłów opozycji jest Andzel? - Jest takim, że zrzekłem się funkcji wiceprzewodniczącego, bo nie chcę ponosić współodpowiedzialności za tę komisję - przekonuje jej członek Paweł Kukiz z Kukiz'15.
W opinii Adama Szłapki, członka komisji z klubu Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska "dużo bardziej kompetentny był Marek Opioła", poprzedni przewodniczący z klubu PiS, którego odejście ze stanowiska było konsekwencją opublikowania klipu wyborczego, w którym prezentował się na tle policyjnego śmigłowca.
Marek Biernacki ocenia natomiast, że zmiana na tym stanowisku była "bardzo dynamiczna". Dodaje, że "komisja praktycznie teraz nie pracuje".
Na pytania o podejrzenie dotyczące posiadania przez CBA systemu Pegasus Andzel przyznaje, że "komisja się oczywiście tym tematem interesowała, wszystko wie".
Kilkanaście minut później ponownie zapytany na sejmowym korytarzu o Pegasusa Andzel odpowiada już: - Ja nie wiem, czy taki w ogóle system istnieje. Dlaczego pan w ogóle o to pyta?
- Te wszystkie wątpliwości będą we właściwym czasie rozwiane - dodaje.
Po tej rozmowie te same pytania reporterzy "Czarno na białym" chcieli zadać zastępcy przewodniczącego Jarosławowi Krajewskiemu, ale poseł, będąc w już towarzystwie Waldemara Andzela, wysłał jedynie SMS o treści: "proszę o kontakt z innymi posłami". Także były szef tej komisji Marek Opioła odmówił komentarza. W telefonicznej rozmowie podkreślił, że "jest nowy przewodniczący, niech wypowiada się w tych sprawach".
Co komisja zrobiła, by rozwiać wątpliwości wokół Pegasusa?
Poseł Michał Jach, członek komisji z PiS, pytany, co komisja zrobiła, by rozwiać wątpliwości w sprawie Pegasusa, odpowiada, że w tej sprawie "wysyłał zapytanie jeden z członków komisji do ministra, dostał odpowiedź".
Marek Biernacki przyznaje jednak, że nie uzyskał satysfakcjonującej odpowiedzi od ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. - Oczekiwałem chociaż odpowiedzi takiej, że polskie służby specjalne nie stosują żadnej techniki, która by naruszała prawo i prawo obywatela - mówi. Dodaje, że w odpowiedzi przekazano, że "w ogóle nie będzie na ten temat dyskusji".
Co komisja do tej zrobiła, żeby rozwiać wątpliwości wokół systemu Pegasus? Biernacki ocenia, że jej członkowie "nic nie zrobili".
Jach przekonuje, że komisja działa zgodnie z prawem, ale inny jej członek - Adam Szłapka - przyznaje, że "dzisiaj ta kontrola w takiej formule nie działa, bo temat chociażby, o którym rozmawiamy, czyli Pegasus, nie został na komisji w żaden sposób omówiony".
Na zarzuty tego typu odpowiada przewodniczący. Zdaniem Andzela "posłowie opozycji nie mają racji, jest wszystko w odpowiednim porządku".
"To jest taki przykład, kiedy technika wyprzedza przepisy"
Czy legalne jest w polskim prawie zdalne włamywanie się do urządzenia mobilnego? Pułkownik Grzegorz Małecki oraz Paweł Kukiz zgodnie twierdzą, że nie. Zgadza się z nimi Marek Biernacki, który dodaje, że w tym celu "powinna być wymagana zgoda sądu".
O tym, czy wykorzystanie narzędzia takiego jak Pegasus mieści się w granicach polskiego prawa, mówi sędzia izby karnej Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Gąciarek, który w swojej karierze wielokrotnie wydawał zgody na zastosowanie kontroli operacyjnej, czy na przykład na założenie podsłuchu w telefonie. - W mojej opinii zdecydowanie nie - przyznaje.
- Jest wniosek, jest decyzja sądu, ewentualnie sąd drugiej instancji, jeżeli sąd by odmówił, szef służby by się zażalił i to jest wszystko. Natomiast tu jakiejś innej kontroli sądowej nie ma - dodaje Gąciarek.
Niemal wszystkie wnioski o kontrolę trafiają do Sądu Okręgowego w Warszawie, bo właśnie w stolicy swoje siedziby mają służby specjalne. Według informacji reporterów "Czarno na białym" takich wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej wpływa aż kilkadziesiąt dziennie. Szef służby musi w nim precyzyjnie określić okres kontroli, wobec kogo będzie stosowana oraz wskazać miejsce lub sposób jej przeprowadzenia. To w przypadku Pegasusa jest praktycznie niemożliwe, bo ma on dostęp do całej zawartości telefonu.
- To jest taki przykład, kiedy technika wyprzedza przepisy, bo zapewne kiedy projektowano przepisy naszych ustaw o kontroli operacyjnej, to jeszcze nikt nie wiedział, że takie urządzenie będzie - wyjaśnia sędzia Gąciarek.
Czy CBA występowałoby o zgodę do sądu o taki sposób przeprowadzenia kontroli? - Wydaje mi się, że nie. Wydaje mi się, że nikt dzisiaj świadomie nie występowałby o zgodę na złamanie zabezpieczeń, dlatego że do czegoś takiego nie ma uprawnień - wyjaśnia pułkownik Małecki.
RPO chce informacji od premiera
Wyjaśnień od premiera na temat Pegasusa chce także Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
W wystąpieniu do premiera Mateusza Morawieckiego z 9 września 2019 roku wskazał, że "żaden przepis prawa nie pozwala żadnemu organowi państwowemu na przełamywanie zabezpieczeń i przechwytywanie, a także wykorzystywanie, w ten sposób treści przekazów komunikacyjnych oraz uzyskiwanie dostępu do wszelkich informacji i danych z urządzenia mobilnego".
Podkreślił, że "przepisy prawa regulujące zasady stosowania kontroli operacyjnej na to nie zezwalają".
"Nie dopuszczają tego nawet przepisy ustawy o działaniach antyterrorystycznych, ani żadne inne przepisy regulujące działania poszczególnych służb, w tym w szczególności przepisy ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym" - pisze Bodnar. RPO zgodnie z prawem może jednak jedynie apelować do premiera i czekać na odpowiedź w tej sprawie.
Nadzwyczajne posiedzenie komisji przed wyborami
Sprawa Pegasusa zaczęła się, kiedy kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli w 2017 roku zakwestionowali fakturę opisaną jako zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości za przekazane do CBA 25 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości.
Na co zostały wydane te pieniądze? - Dostaliśmy jednie informację, że na cel związany z formami, metodami operacyjnymi. Kropka - informuje dyrektor Marek Bieńkowski z NIK.
Kontrolerzy o podejrzeniu nieprawidłowości powiadomili głównego rzecznika dyscypliny finansów publicznych Leszka Skibę. Od 10 miesięcy NIK czeka na jego decyzje. Na pytanie reporterów "Czarno na białym" Ministerstwo Finansów odpowiedziało, że "akta dotyczące środków pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości nie zostały jeszcze rozpoznane".
Wobec tylu znaków zapytania i wątpliwości posłowie opozycji złożyli wniosek o nadzwyczajne posiedzenie komisji do spraw służb specjalnych w tej sprawie. Zgodnie z prawem przewodniczący musi ją zwołać najpóźniej 11 października, czyli na kilkadziesiąt godzin przez wyborami.
Autor: akr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24