Zarówno białoruska jak i polska prokuratura zajmie się wyjaśnianiem katastrofy śmigłowca Straży Granicznej, który w sobotnią noc rozbił się na terytorium Białorusi, ok. dwustu metrów od granicy z Polską. - Wystąpimy z wnioskiem do strony białoruskiej o pomoc prawną i nadesłanie wszystkich materiałów - poinformował rzecznik białostockiej prokuratury Adam Kozub, która będzie prowadzić śledztwo.
O tym, że sprawą zajmie się prokuratura w Brześciu, poinformowała białoruska agencja Bełta. - Na terytorium Białorusi wszczęto postępowanie karne z tytułu naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym - poinformował naczelny prokurator Anatolij Dudkin. Jak podano, ciała trzech członków załogi śmigłowca zostały w niedzielę wieczorem przewiezione do kostnicy jednej z placówek medycznych w Brześciu w celu zbadana i identyfikacji. - Na razie nie uzyskano od rodzin zgody na sekcje zwłok - powiedział Dudkin.
Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł w SG, najprawdopodobniej we wtorek ciała zmarłych zostaną wydane rodzinom, a sekcje miałyby się odbyć jeszcze w poniedziałek.
Śledztwo prokuratury w Białymstoku
W Polsce śledztwo dotyczące wypadku śmigłowca będzie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Rzecznik białostockiej prokuratury Adam Kozub dodał, że oprócz dokumentów jakie ma udostępnić strona białoruska, dowody także będą zbierane w Polsce (m.in. poprzez przesłuchania świadków). - Niezbędne będzie uzyskanie opinii komisji badającej ten wypadek - podkreślił prokurator.
Jak poinformował tvn24.pl rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Robert Rochowicz, członkowie polskiej komisji od niedzieli są na miejscu, gdzie wraz z prokuratorami białoruskimi prowadzą oględziny. Dodał także, że analogicznie jak w przypadku katastrofy wojskowego Su-27 podczas Air Show w Radomiu, zawarte zostaną najprawdopodobniej porozumienia, które pozwolą na prowadzenie prac przez wspólną komisję.
Tragiczny rutynowy lot
Śmigłowiec typu Kania, na wyposażeniu Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, odbywał w sobotę po południu rutynowy lot patrolowy wzdłuż wschodniej granicy, z Białegostoku do Mielnika. Przed godziną 18.00 stracono z nim łączność.
Poszukiwania trwały do 4.00 rano w niedzielę, gdy jedna z grup poszukiwawczych w pasie przygranicznym wyczuła zapach paliwa lotniczego, niesiony wiatrem ze strony białoruskiej. Poproszono o pomoc służby z Białorusi, które odnalazły mocno zniszczoną maszynę. Trzej członkowie załogi nie żyli: doświadczony, 45-letni pilot oraz nawigator i operator, w wieku 35 i 34 lata.
Jak podał na swej stronie internetowej białoruski dziennik "Telegraf", zapytany o rejestratory parametrów lotu (zwane popularnie czarnymi skrzynkami) zastępca szefa prokuratury transportowej w Brześciu Wiktor Strok oświadczył, iż według dostępnych mu informacji nie były one konstrukcyjnie przewidziane dla tego typu śmigłowca.
Śmigłowiec był nowy, z 2006 roku. Zarówno SG, jak i przedstawiciele MSWiA zapewniają, że w bardzo dobrym stanie technicznym, po niezbędnych przeglądach.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna