- Sygnatariusze listu w sprawie obrony Lecha Wałęsy mocno się wygłupili, bo podpisali protest, choć nie czytali tej książki - powiedział Ludwik Dorn, odnosząc się do krytyki przygotowywanej przez IPN pracy o byłym prezydencie. Gość "Kropki nad i" skrytykował list otwarty przedstawicieli świata polityki, kultury i mediów, którzy apelują o obronę wizerunku i autorytetu byłego lidera "Solidarności".
Chodzi o książkę dotyczącą Lecha Wałęsy, która ma się ukazać w najbliższych tygodniach. Przygotowują ją historycy Instytutu Pamięci Narodowej - Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. W publikacji mają znaleźć się nieznane dotychczas dokumenty o Wałęsie z początku lat 70. m.in. dotyczące jego kontaktów z SB.
Tymczasem sygnatariusze listu przekonują, że takie działania służą przekreśleniu wizerunku i autorytetu przywódcy "Solidarności". Autorzy apelu wyrazili też Lechowi Wałęsie "najwyższy szacunek, zaufanie i solidarność".
- Nie rozumiem skąd ta histeria i głupawka, która ogarnęła intelektualistów - komentował Ludwik Dorn. - Dochowaliśmy się takiej elity intelektualnej, która protestuje jeszcze przed wydaniem książki. To jest polska specyfika - dodał.
Były marszałek - jak zapewnia - sam by się pod takim listem nie podpisał. Jego zdaniem, to czy Lech Wałęsa był "Bolkiem" czy nie, nie zmieni jego roli w obaleniu komunizmu w Europie. - Bilans życiowy Wałęsy, jeśli chodzi o obalenie komunizmu, jest dodatni - ocenił.
Sygnatariusze: IPN niszczy narodową pamięć
Według sygnatariuszy listu, "instytucja, która miała służyć narodowej pamięci, zamierza teraz podjąć działanie niszczące tę pamięć. Archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa mają stać się instrumentem przekreślenia wizerunku i autorytetu robotniczego przywódcy Solidarności, laureata pokojowej nagrody Nobla oraz pierwszego prezydenta znowu niepodległej Polski".
Wśród sygnatariuszy listu znaleźli się m.in. Władysław Bartoszewski, Zbigniew Bujak, Bronisław Geremek, Helena Łuczywo, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Janusz Onyszkiewicz, Wisława Szymborska i Andrzej Wajda.
Co na to Wałęsa?
Lech Wałęsa wielokrotnie publicznie oświadczał, że nigdy nie był agentem SB. Były prezydent domaga się uczestnictwa, wspólnie z historykami IPN, w konferencjach prasowych, dotyczących książki na temat jego kontaktów z SB. Chce, by autorzy książki udzielili mu odpowiedzi na kilka dotyczących go pytań. Nie chce pozwolić, by - jak mówił - "wielkie zwycięstwo polskiego Narodu" zostało "zachlapane błotem bezpieki".
mon//gak
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24