- Donald Tusk jest bardzo sympatycznym człowiekiem, ale niekiedy zbyt wylewnym i rozmownym. Warto by czasami ugryzł się w język - tak Ludwik Dorn (PiS) skomentował krytyczne wypowiedzi premiera, dotyczące wizyty szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi w USA.
W programie "Kropka nad i" TVN24 były marszałek Sejmu określił wypowiedzi premiera i innych ważnych polityków dotyczące "tajnej misji" Anny Fotygi w sprawie tarczy antyrakietowej jako "ekstrawaganckie".
Szef rządu twierdził w czwartek, że wyjazd szefowej Kancelarii Prezydenta do Stanów nie był z nim w żaden sposób uzgadniany. Wcześniej na antenie Radia Zet Chlebowski odnosząc się wizyty Fotygi w USA ocenił, że w takim momencie wizyta była "jedną wielką kompromitacją" i "działaniem na szkodę państwa".
Proszony o komentarz ws. rzekomego niezadowolenia polskiego rządu z oferty USA ws. tarczy, Ludwik Dorn stwierdził: - To mogą być przecieki natury taktycznej, nie wiem co z tego jest uprawnioną taktyką, a co błędną - mówił. - Mamy żywotny, narodowy interes żeby ta tarcza była, ale nie pod wszystkimi warunkami - zaznaczył. Jak podkreślił, instalacja tarczy wymaga nakładów z naszej strony, które jednak powinny zostać przez Amerykanów zrekompensowane.
"Teraz Irlandia, ale potem my"
Ludwik Dorn podkreślił, że jest zwolennikiem Traktatu Lizbońskiego i głosował za jego ratyfikacją, ale rozumie też stanowisko w tej sprawie prezydenta. Dorn odniósł się do wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, który powiedział, że jeśli Irlandia ratyfikuje Traktat, Polska zrobi to samo. - Prezydent nie powiedział „nie” Traktatowi, on odmówił nagonki i szczucia Irlandii – tłumaczył Dorn. - Prezydent mówi „nie” dla stawiania Irlandii w kącie Unii – dodał.
Zdaniem Dorna, Polska ma własny interes narodowy oraz obowiązek wobec Europy, by powiedzieć „nie”. - Trzeba się przeciwstawić nagonce na Irlandię, bo potem presja dużych krajów UE może być wywierana na Polskę – powiedział.
Były marszałek Sejmu uważa, że w tej sprawie prezydent powinien wygłosić orędzie w Sejmie. - Sposób myślenia w tej sprawie może zostać ujawniony – dodał.
Siedem i pół miesiąca w zawieszeniu
O swojej sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości Ludwik Dorn mówił z przekąsem. – Od siedmiu i pół miesiąca jestem zawieszonym członkiem partii, chociaż nie zostałem poinformowany za co. Chyba zgłoszę mój przypadek do Księgi Rekordów Guinessa - powiedział. - Uważam tę sytuację za groteskową i absurdalną – dodał.
Ale jest też dobra strona tej sytuacji – zauważa były marszałek. Jaka? – Nie płacę składek – odpowiedział Dorn. Jak dodał, spodziewa się, że jesienią na kongresie programowym partii zostanie odwieszony w prawach członka PiS.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24