22 zabitych żołnierzy, milionowe wydatki i brak oczekiwanych efektów wojskowych - z drugiej strony zdobyte doświadczenia i świadomość "walki w słusznej sprawie". Goście Magazynu "24 godziny" podsumowywali pięć lat naszej obecności w Iraku. - Wykazaliśmy się odwagą wojskową i naiwnością gospodarczą - mówili.
Pięć lat temu, 20 marca 2003 roku, o godzinie 3:30 rano rozpoczęła się wojna w Iraku. Według bardzo "ostrożnych" danych do tej pory kosztowała ona Amerykanów ponad pół biliona dolarów. Godzina pobytu amerykańskich wojsk w Iraku to wydatek rzędu kilkunastu milionów dolarów. Cena, jaką za udział w wojnie zapłacili Polacy, też była wysoka - w Iraku zginęło 22 naszych żołnierzy, nie uzyskaliśmy też żadnych poważnych kontraktów gospodarczych. Czy wejście Polski do Iraku było słusznym krokiem?
Jesteśmy dzisiaj mądrzejsi i mocniejsi. 15 tysięcy naszych żołnierzy przeszło przez tę misję. To, czego nauczyliśmy się w Iraku nie moglibyśmy nauczyć się na żadnym poligonie. Gen. Mieczysław Bieniek
Doświadczenie kosztuje
- Z całą pewnością tak. Jesteśmy dzisiaj mądrzejsi i mocniejsi. 15 tysięcy naszych żołnierzy przeszło przez tę misję. To, czego nauczyliśmy się w Iraku nie moglibyśmy nauczyć się na żadnym poligonie. A na nich też ponosi się straty. Byliśmy dowództwem dla 23 innych krajów - oceniał w Magazynie "24 godziny" gen. Mieczysław Bieniek, dowódca Wielonarodowej Dywizji Sił Stabilizacyjnych w Iraku w 2004 roku.
- Pod względem wojskowym rzeczywiście zyskaliśmy, pomimo strat w ludziach. To jednak cena, którą płaci się zawsze. Ale trzeba powiedzieć też o drugiej stronie medalu: Kiedy wojna się rozpoczynała wszystkie media mówiły o fantastycznych kontraktach jakie mamy otrzymać. To była wtedy główna motywacja. Rzeczywistość zweryfikowała te oczekiwania. Udało się uwolnić Irakijczyków od Husajna, ale nie udało się uchronić Iraku przed konfliktami wewnętrznymi - mówił Bogusław Zagórski z Instytutu Ibn Chalduna, zaznaczając, że "iracką dżumę zastąpiono cholerą".
Odważni naiwni
Zagórski podkreślał, że jeśli chodzi o stronę gospodarczą, to wykazaliśmy się dużą naiwnością. - A i prestiż jaki mieliśmy zyskać dzięki naszemu zaangażowaniu w wojnie irackiej - mówił - jest wątpliwy.
Kiedy wojna się rozpoczynała wszystkie media mówiły o fantastycznych kontraktach jakie mamy otrzymać. To była wtedy główna motywacja. Rzeczywistość zweryfikowała te oczekiwania Bogusław Zagórski, arabista
Tyle że według amerykanisty Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa "to nie kontrakty powinny świadczyć o wartości tej misji". - Korzyść jest gdzie indziej. Nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych propozycji i to jest fakt. Ale Polska zyskała awans w świecie, osiągając moim zdaniem status kraju, który potrafi prowadzić trudne operacje. Polska pozycja jest dużo lepsza niż pięć lat temu - polemizował z Zagórskim.
Jak długo jeszcze?
Goście Bogdana Rymanowskiego zgodzili się jednak, że w Iraku popełniono błędy. – Amerykanie, po dobrze zorganizowanej misji wojskowej, nie potrafili z gruzów odbudować struktur państwowych – oceniał Zagórski.
Naszym błędem było to, że w 2004-2005 roku nie wyszliśmy z Iraku. To miała być przecież szybka wojna Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, amerykanista
Naszym błędem było z kolei to, że w 2004-2005 roku nie wyszliśmy z Iraku. To miała być przecież szybka wojna (po jej rozpoczęciu Donald Rumsfeld, ówczesny szef departamentu obrony USA, mówił, że „operacja potrwa najwyżej sześć tygodni, ale na pewno nie sześć miesięcy”). Teraz Amerykanie nie mają już wyjścia: muszą ten gotujący się kocioł przykrywać betonową pokrywą – dodawał Kostrzewa-Zorbas.
Ile jeszcze czasu potrzeba żeby w Iraku było bezpiecznie i aby obce wojska mogły opuścić kraj? Tego nie sposób przewidzieć. - Wycofują się powoli Brytyjczycy, wycofujemy się my. Irackie siły porządkowe z trudem, ale sobie radzą. Ten proces będzie się rozwijał w ciągu kilkunastu miesięcy. Ale Amerykanie zostaną w Iraku jeszcze długo - będą jednak zmniejszać swoją liczebność – mówił generał Bieniek. I dodawał: - Społeczeństwo irackie jest już tym zmęczone.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24