Z transparentami "Nie róbmy polityki, budujmy S17", "Czy Lubelszczyzna to jeszcze Polska?" oraz bębnami i gwizdkami ponad 100 osób pikietowało przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w obronie budowy drogi S17. Rząd postanowił odłożyć inwestycję w czasie.
S17 miała być drogą, dzięki której z Lublina do Warszawy będzie się jechać szybciej i wygodniej (ostatecznie S17 ma prowadzić na Ukrainę). Jednak rząd - co ogłosił minister infrastruktury Cezary Grabarczyk - nie wciągnął ekspresówki na listę inwestycji do natychmiastowej realizacji.
Ma się to stać dopiero, kiedy Komisja Europejska zgodzi się przesunąć niewykorzystane pieniądze z modernizacji kolei na drogi (decyzji KE należy się spodziewać na przełomie kwietnia i maja).
- Wtedy S17 będzie pierwszą, na którą skierujemy środki - zapewnił minister.
Nie zgadzają się z ministrem
Mieszkańców Lubelszczyzny to jednak nie przekonuje. W wtorek w południe pikietowali przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, próbując zwrócić uwagę, że decyzja rządu to dla Lublina duży problem, zwłaszcza, że miasto jest kandydatem do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 r.
A zdaniem organizatorów protestu, brak ekspresówki może te plany pokrzyżować. - Nie wyobrażamy sobie, aby nasza infrastruktura drogowa wyglądała w taki sposób. Nie zgadzamy się z argumentami ministra, że inwestycja może być odłożona na później. Ona jest ważna właśnie teraz, kiedy ubiegamy się o ten tytuł - powiedział na antenie TVN24 Piotr Choroś, jeden z organizatorów protestu.
W sumie pod Kancelarią Premiera pikietowało ponad 100 osób, w tym także związkowcy i pracodawcy z Lubelszczyzny.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24