Ryszard Czarnecki pozwie w trybie wyborczym Lecha Wałęsę za niedzielną wypowiedź byłego prezydenta, który kwestionował opozycyjną przeszłość europosła PiS. - A niech pozywa, wreszcie pokażę, że on w ogóle nie walczył. Przegra wybory - prognozował w "Kropce nad i" były prezydent.
Pozwem europosła Wałęsa się nie przejął. - Kierowałem walką i o takim Czarneckim nie słyszałem. Wreszcie pokażę skąd on się wziął, czy walczył, gdzie walczył i z jakich kwiatków skakał. Wreszcie Polska zobaczy i jestem przekonany, że przez to przegra wybory - uważa były prezydent. Według niego życiorys jego oponenta był "niezbyt ciekawy", a jeśli był w opozycji, to dopiero od 1986 roku, a wtedy "walka właściwie się zakończyła".
Europoseł pozywa eksprezydenta
Czarenckiego oburzyła niedzielna wypowiedź Wałęsy. Ten stwierdził w TVN24, że europoseł "nie walczył o Polskę", "przyjechał na gotowe i teraz cwaniaka udaje" oraz "bez przerwy skacze tam, gdzie może się załapać".
- Lech Wałęsa pozwolił sobie na niebywałe i skandaliczne uwagi pod moim adresem. Byłem zatrzymywany, skazywany, miałem rewizje. Byłem w podziemnym NZS jako członek prezydium krajowych władz. Nie można ludzi w ten sposób traktować, nie można tak kłamać – stwierdził Czarnecki w TVN24.
Jak dodał, zamierza powołać na świadków m.in. Bogdana Zdrojewskiego i Grzegorza Schetynę (swojego poprzednika i następcę na stanowisku szefa NZS we Wrocławiu). Zapewnił, że nie oczekuje od byłego prezydenta finansowego zadośćuczynienia, tylko "słowa przepraszam".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24