Szef szkolenia Sił Powietrznych generał Anatol Czaban uważa, że skupienie się przez rosyjskich śledczych głównie na załodze jest niesprawiedliwe.
Zdaniem gen. Anatola Czabana raport komisji za bardzo skupiał się na załodze, a za mało na pozostałych ewentualnych przyczynach katastrofy. - Szczątkowe informacje dotyczące tego, że załoga jest niewyszkolona, dostawaliśmy wcześniej i je dementowaliśmy – przypomniał. I dodał: - Ukierunkowanie tego śledztwa nieproporcjonalnie w stronę załogi, nie dotykając żadnych innych tematów - a przyczyn mogło być wiele - odbieram jako niesprawiedliwe. Przypuszczam, że komisja nie ma jeszcze wszystkich materiałów na temat wyszkolenia załogi – stwierdził.
Generał poinformował, że na załoga latała po raz ostatni na symulatorach tupolewa w 2007 roku. – Ale wykonywali wszystkie czynności w kabinie. A kabina samolotu jest jak symulator, i z tego co twierdzi dowódca jednostki trenowali systematycznie, raz w miesiącu, sytuacje awaryjne – zaznaczył.
"Nie można w kabinie przećwiczyć sytuacji awaryjnych i ich skutków"
Zdaniem gen. Gromosława Czempińskiego takie przygotowanie było jednak niewystarczające. - To są niestety nieporównywalne rzeczy. Nie można w kabinie przećwiczyć sytuacji awaryjnych i ich skutków. Po to piloci LOT dwa razy w roku spędzają dwa dni po cztery godziny w symulatorach, żeby przećwiczyć takie warunki, jakie mogą mieć w rzeczywistości – przypomniał.
Także według byłego szefa oddziału szkolenia lotniczego dowództwa sił powietrznych płk Piotra Łukaszewicza tylko nowoczesne symulatory są w stanie w 100 procentach wygenerować sztuczna sytuacje. - To, z czym mieli do czynienia nasi piloci po raz ostatni w 2007 roku, to kabina treningowa z lat 70 tych, która jest w stanie odwzorować najprostsze funkcje wlocie, pewne zagrożenia, ale w modelach tu 154 których dawno nie ma – oświadczył.
Rewelacje MAK
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) w Moskwie ogłosił w środę wstępny raport dotyczący katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Na konferencji podano m.in., że w 36. Pułku Sił Powietrznych Polski, do którego należał rozbity Tu-154M, nie ma szczegółowego programu szkolenia personelu latającego. Załogi nie są poddawane treningom na symulatorach lotu. Brakuje też instrukcji współdziałania członków załogi w czteroosobowym składzie. Loty wykonywane są na podstawie instrukcji eksploatacji samolotu dla załogi w trzyosobowym składzie (bez nawigatora).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP