Pani Gabriela jest w dziewiątym miesiącu ciąży i od pięciu dniu próbuje sobie radzić bez prądu. W podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Śląska i Małopolski. Życie w małych miejscowościach zamiera, a energetycy rozkładają ręce: wciąż są nowe awarie.
Służby energetyczne dwoją się i troją, ale prądu jak nie było tak nie ma. Wśród ludzi, którzy oświetlają swoje domy świecami, jest pani Gabriela, która właśnie zaczęła dziewiąty miesiąc ciąży, i piąty dzień bez prądu, ogrzewania i ciepłej wody.
- Wiadomo, że można się cieplej ubrać, przykryć w nocy, natomiast no oddycha się tym zimnym powietrzem i od wczoraj mam juz infekcję górnych dróg oddechowych – mówi Gabriela Chlipała. Co w jej sytuacji jest szczególnie groźne, dlatego pani Gabriela sporo czasu spędza u swojej sąsiadki. Razem raźniej, bezpieczniej i – przy kominku – cieplej. W kryzysowych sytuacjach sąsiedzka pomoc przydaje się bardzo. Sami energetycy nie mogą uwierzyć w skalę paraliżu.
Syzyfowe prace
- Największym problemem jest oblodzenie i ciężar lodu, którym spowite są nasze linie i konstrukcje słupów – wyjaśnia rzeczniczka Enionu Ewa Groń. A mieszkanka Sąspowa, Jadwiga Cisowska, dodaje: - To jest trochę taka praca Syzyfa: oni coś podepną, a coś innego się łamie.
Nie mając prądu, mając rozładowany telefon komórkowy, jestem odcięta od świata, jestem zdana tylko na samochód pzp
Mieszkańcy odciętych od prądu rejonów zdani są na własną przemyślność. Kombinować zwłaszcza trzeba w porze obiadowej i przy kąpieli. – Marzę o prysznicu – wzdycha pani Gabriela, ale temperatura rządu 7 stopni zachęca jedynie morsy. Ale nie to jest najgorsze.
"Jestem odcięta od świata"
- Nie mając prądu, mając rozładowany telefon komórkowy, jestem odcięta od świata, jestem zdana tylko na samochód – mówi pani Gabriela. Tyle, że jeśli zacznie padać śnieg to i samochód niewiele pomoże, a termin porodu za cztery tygodnie. Pani Gabriela czasami zadaje sobie pytanie, co się stanie, jeżeli nie będzie można wezwać pogotowia czy pomocy.
Narzekają też dzieci – zaczęły się ferie, mają dużo czasu, a rozrywek mniej. - Tutaj zostają tylko książki, bez komputera, telewizora to tak nie za fajnie – mówi Dawid.
"Żeby w dzisiejszych czasach ze świecą krowę cielić"
W niektórych częściach województwa śląskiego jest jeszcze gorzej niż w Małopolsce, bo prądu nie ma już od 10 dni. - Jak są tu wycielenia, tu jest kilka cieląt, no kurczę, żeby w dzisiejszych czasach ze świecą krowę cielić, no gdzie my żyjemy? – pyta pan Grzegorz Motyl, rolnik z Niegowej. Pan Grzegorz cieszy się, że u niego chociaż woda wróciła, bo przez kilka dni też nie było. Prąd ma dzięki agregatowi, za który zapłacił 11 tysięcy zł.
Na razie na najbardziej dotkniętych terenach nie zdecydowano się na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24