Prokuratura bada sprawę korupcji przy wpisywaniu iwabradyny na listę leków refundowanych. Śledztwo prowadzi też Centralne Biuro Antykorupcyjne. Według "Newsweeka" i RMF FM, biznesmeni lobbujący w sprawie leku firmy Servier pomogli załatwić mieszkanie synowi byłego wiceministra zdrowia Bolesława Piechy z PiS.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie przyjmowania i udzielania korzyści majątkowych w związku z wpisaniem leku iwabradyna na listę leków refundowanych. Badane są też wątki poświadczenia nieprawdy w dokumentach rejestracyjnych oraz fałszowania tych dokumentów – mówi w TVN24 krakowski prokurator Marek Wełna. Prokuratura sprawdza także wątek związany z przyjęciem korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną.
"i" czy "lub"
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w trakcie prac nad rozporządzeniem wprowadzającym iwabradynę na listę leków refundowanych (ministrem nadzorującym departament leków był wówczas Bolesław Piecha z PiS) doszło do nieprawidłowości. Rozporządzenie pierwotnie opisywało dwie choroby, które mogą być leczone iwabradyną, ale tylko gdy występują równocześnie. Ktoś zmienił łącznik „i” na „lub” i w ten sposób lek mógł być stosowany wymiennie do każdej z tych chorób. Ten zapis zdecydowanie poszerzył zakres stosowania leku, co oczywiście mogło powiększyć również wpływy firmy, która lek produkuje.
- To jedynie literówka – zaznacza w rozmowie z reporterem RMF FM Bolesław Piecha.
Mieszkanie za lek?
Prokuratura bada także inny wątek. Jak ustalili reporterzy RMF FM i „Newsweeka”, biznesmeni, którzy lobbowali u Bolesława Piechy za wpisaniem iwabradyny na listę leków refundowanych przez NFZ, załatwili mieszkanie synowi byłego wiceministra zdrowia.
Iwabradyna pojawiła się na liście leków refundowanych w połowie listopada 2006 roku - wkrótce po spotkaniu przedstawicieli firmy Servier i krakowskiego biznesmena Wiesława Likusa z Bolesławem Piechą w jednej z restauracji w Warszawie. Media podają, że kilka miesięcy wcześniej wiceminister zdrowia zadzwonił do Wiesława Likusa z prośbą o znalezienie mieszkania dla syna, który w październiku miał zacząć studia w Krakowie. Biznesmen – jak ustalili nasi dziennikarze – skontaktował go ze swoją znajomą, która użyczyła mieszkania młodemu Piesze. W resorcie od dwóch miesięcy leżał już wniosek o wpisanie iwabradyny na listę leków refundowanych.
- Nie załatwiałem mieszkania synowi ani nie podpisywałem żadnej umowy w imieniu syna - zapewnia były wiceminister zdrowia. W później wydanym oświadczeniu napisał: "Te nieprawdziwe oskarżenia są próbą zdyskredytowania merytorycznej pracy opozycji w opracowywaniu kluczowych rozwiązań w systemie opieki zdrowotnej". Uznał to za element "czarnego PR".
Partyjnego kolegi broni szef klubu PiS, Przemysław Gosiewski. - Jeżeli te sprawy będą miały znaczące podstawy, będziemy się nimi interesować. Dotychczasowe doświadczenia pokazują jednak, że za wieloma medialnym działaniami w sprawie pana Piechy stoją tylko kaczki dziennikarskie – mówi Gosiewski. Dodaje, że te publikacje to próba przykrycia prywatyzacji szpitali, do której dąży PO.
Źródło: "Newsweek", RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24