Ogromna władza i niezła pensja - tak wygląda sprawowanie funkcji prezesa ZUS. Były prezes, a obecny doradca prezydenta Paweł Wypych mówił w TVN24, jak wygląda działanie jednej z najważniejszych instytucji w Polsce. - ZUS to pan życia i śmierci wielu przedsiębiorstw. A bycie prezesem przez wiele lat było przyjemne - przyznał.
Wypych, który był prezesem ZUS przed zatrzymanym we wtorek Sylwestrem R., zapewnił na początku rozmowy, że świadczenia są wypłacane normalnie i funkcjonowanie ZUS-u nie jest zakłócone. - ZUS jest firmą tej wielkości, że ma swoje procedury zarządzania kryzysowego - podkreślił.
Dodał jednak, że to instytucja trudna, bo w opinii publicznej składki są za wysokie, a świadczenia za niskie. - Ale mimo tego musi się cieszyć chociaż odrobiną zaufania społecznego, a wczorajsza sytuacja to zaufanie podważa - przyznał.
Co może prezes
Zdaniem Wypycha prezes ZUS, to jeden z najważniejszych urzędników w państwie. - Ma ogromną władzę. ZUS ma 4 miliardy zł własnego budżetu, a obsługuje 145 mld zł. Prezes zarabia sześciokrotność średniej pensji krajowej, czyli 18 tysięcy zł brutto - powiedział.
Jego zdaniem, ZUS to "pan życia i śmierci" wielu przedsiębiorstw, bo decyduje np. o tym, czy rozłożyć na raty zobowiązania. - Oczywiście są jasne procedury, ale to prezes podejmuje ostateczną decyzję - zaznaczył.
Jak dodał, bycie prezesem przez wiele lat było przyjemne. - Takie Bizancjum funkcjonowało - uważa.
Dwór w ZUS-ie
Wypych powiedział, że poznał zatrzymanego we wtorek R., gdy został prezesem (pełnił tę funkcję od 1 czerwca 2007 do 26 listopada 2007, R. był wówczas członkiem zarządu). - Nie zgadzaliśmy się ze sobą. Miałem wątpliwości co do wysokości środków angażowanych w inwestycje budowlane ZUS - przyznał. Zaznaczył jednak, że R. miał doskonałe referencje, więc nie widział powodu, by dokonywać zmian personalnych.
Wypych miał również wątpliwości, co do dodatkowej pracy wykonywanej przez R. Zatrzymany prezes, gdy jeszcze był członkiem zarządu, został zatrudniony jako doradca zarządu TVP (otrzymywał za to 15 tys. zł miesięcznie). Rezygnację złożył dopiero w listopadzie, gdy został prezesem ZUS. - Wydawało mi się, że ktoś, kto jest członkiem zarządu, nie powinien piastować innego stanowiska. Ale R. potrafił tak ustawić pracę, by nie zaniedbywać obowiązków - stwierdził.
Poznał również zatrzymanego we wtorek dyrektora szczecińskiego oddziału ZUS Tadeusza D. Wypych odwołał go z tej funkcji, gdy został prezesem ZUS. - Miałem zastrzeżenia co do sposobu prowadzenia placówki, były skargi od pracowników. Tam był taki dwór, D. zachowywał się jak bardzo pewny siebie człowiek - opowiadał. Odwołanego D. przywrócił jednak na stanowisko Sylwester R. - To było dziwne. Ale nie oceniam - stwierdził Wypych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP