Prokuratura rozszerza śledztwo w sprawie podejrzenia oszukania Kancelarii Sejmu przez posłów Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego. Prokuratorzy zwrócili się do Sejmu o informacje, czy wykluczeni z PiS posłowie rzeczywiście brali udział w głosowaniach sejmowych w dniach, w których według dokumentów mieli być w służbowych delegacjach.
- W piątek zwróciliśmy się do szefa Kancelarii Sejmu o nadesłanie uwierzytelnionej dokumentacji dotyczącej rozliczeń delegacji służbowych trzech byłych posłów PiS. Poprosiliśmy o nadesłanie informacji, czy ci posłowie uczestniczyli w głosowaniach w Sejmie w czasie, gdy według dokumentacji powinni przebywać na delegacji - powiedział portalowi tvn24.pl Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Analiza delegacji
Prokuratura od wtorku prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia oszustwa Kancelarii Sejmu przez wykluczonych z PiS posłów Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego.
Posłowie wzięli kilkanaście tysięcy złotych z sejmowej kasy na podróż samochodem do Madrytu. Polecieli zaś tanimi liniami lotniczymi.
Z zestawień podróży służbowych wszystkich posłów (ujawniła je Kancelaria Sejmu) wynika m.in., że Kamiński będąc formalnie w Strasburgu, został odnotowany jako biorący udział w głosowaniach przy Wiejskiej. Z kolei Hofman podczas podróży służbowej do Londynu, która według dokumentów sejmowych miała trwać od 20 do 25 maja, udzielał wywiadu radiowego w Warszawie.
Hofman pobrał diety tylko za trzy, a nie za pięć dni pobytu. Jeśli więc by się postarał, po trzech dniach obrad w Londynie mógłby wsiąść w samochód i przejechać nocą 1,5 tys. kilometrów, żeby zdążyć na poranną rozmowę w studiu w Warszawie.
Poświadczenie nieprawdy?
Jakie znaczenie dla śledztwa ma sprawdzenie, czy posłowie byli tego samego dnia w delegacji czy w Warszawie (na głosowaniach lub w radio)? Prokuratorzy chcą sprawdzić, czy nie doszło ze strony posłów do poświadczenia nieprawdy w rozliczaniu delegacji. Może się bowiem okazać, że posłowie wpisali, że danego dnia byli jeszcze w delegacji, a w rzeczywistości już wcześniej z niej wrócili. W takim przypadku prokuratorzy będą mogli zarzucić posłom nie tylko oszustwo, ale także poświadczenie nieprawdy. O ile w toku śledztwa oskarżyciele zdobędą dowody przeciwko posłom, a Sejm uchyli im immunitety.
- Jeżeli z dokumentacji będzie wynikać podejrzenie popełnienia innego przestępstwa, to również to będziemy badać - mówi prokurator Nowak. Rzecznik dodał także, że w sprawie trzech posłów usuniętych z PiS prokuratura będzie sprawdzać "zarówno dokumentację z ostatniej delegacji do Madrytu, jak również ze wszystkich poprzednich wyjazdów służbowych tych posłów".
Podróże na koszt Sejmu
W czwartek portal tvn24.pl informował, że prokuratura nie wyklucza objęcia śledztwem także przypadków innych posłów. - Nie wykluczamy objęcia śledztwem w sprawie wyłudzenia zwrotu nieponiesionych wydatków czynów innych posłów, jeżeli uzyskamy materiał dowodowy uzasadniający podejrzenie popełnienia podobnych czynów przez innych posłów - informował rzecznik prokuratury.
W zestawieniach licznie podróżujących (oprócz trzech rekordzistów wyrzuconych z PiS) znajdują się też inni posłowie. Wśród obieranych przez nich kierunków są m.in. tak dalekie miejsca jak Waszyngton, Irkuck, Rabat, ale także Berlin, Bruksela i Strasburg. Pracownicy Kancelarii Sejmu pokazali, którzy posłowie najwięcej korzystali z prywatnych samochodów. Najczęściej wybierali się do Strasburga - do tego miasta z Warszawy nie ma bezpośredniego połączenia lotniczego. Jeździli też do Berlina, Ostrawy, Wilna. Zdarzały się jednak też dalekie podróże w miejsca, gdzie bez problemu z polskiej stolicy można dolecieć samolotem. O sprawie poselskich delegacji zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu. Chodzi o służbową podróż do Madrytu na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy trzech posłów: Hofmana, Rogackiego i Kamińskiego.
"Fakt" donosił, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Madrytu. Ponadto, jak pisał portal tvn24.pl, wzięli na tę podróż kilkanaście tysięcy złotych zaliczki, zgłaszając wyjazd samochodem. W rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi.
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl