- Brakowało nam większej współpracy Rosjan, tak by można było wyjaśnić wątpliwości co do pracy kierownika strefy lądowania i działania przyrządów - powiedział w TVN24 członek komisji Jerzego Millera Maciej Lasek.
KONFERENCJA MINUTA PO MINUCIE Jak mówił Lasek, większość informacji potrzebnych do przygotowania raportu komisji udało się uzyskać. - Ale po początkowej dobrej fazie współpracy, współpraca się pogorszyła. Zależałoby nam na tym, żebyśmy mieli większy wgląd w materiały dotyczące pracy kontrolerów. Ale wierzymy, że wciąż jest na to szansa - powiedział Lasek.
Jak dodał, początkowo Rosjanie chętnie współpracowali z komisją, później jednak współpraca nie była tak wydajna. - Odpowiedzi nie było albo, że odpowiedzi na wszystkie zadane przez nas pytania zostaną zawarte w raporcie MAK - stwierdził Lasek.
Prokuratura wyjaśni więcej?
Powiedział, że jeszcze w grudniu 2010 roku komisja informowała o zgłaszanych Rosjanom wnioskach. - Na działanie Rosji skarżył się również polski akredytowany przy MAK Edmund Klich - zauważył ekspert. Zaznaczył, że po publikacji raportu MAK Polska nie wysyłała już żadnych pism. - My zresztą nie twierdziliśmy, że raport MAK jest całkiem zły, ale że jest niekompletny. Powinniśmy stworzyć wspólny raport, bo raport MAK nie odniósł się w ogóle do przygotowania lotniska i wpływu kontrolerów - podkreślił Lasek.
Według niego, prowadząca odrębne śledztwo prokuratura wojskowa być może będzie miała dostęp do innych jeszcze niż komisja materiałów, ale nie wydaje się to bardzo prawdopodobne.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24