"Kompletnie absurdalne i wymyślone po to, by przykryć własne afery" - takie, zdaniem Zbigniewa Ziobro, są zarzuty obecnego szefa ABW. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Krzysztof Bondaryk stwierdził, że były minister sprawiedliwości zlecał zadania agencji pod szefostwem jego poprzednika.
"Dziwię się, że premier powołał Bondaryka"
Według Bondaryka świadkowie przesłuchiwani podczas kontroli prowadzonej w Agencji mieli zeznać, że do Bogdana Święczkowskiego dzwonił minister Ziobro i mówił: Zrób mi taką sprawę. Czyli żeby ABW kogoś poobserwowała, sfotografowała. - Świadkowie mówią, że jak minister prosił, by się kimś zająć, to Święczkowski się zajmował - twierdzi Bondaryk. - Są to kompletnie absurdalne zarzuty, wymyślone po to, żeby przykryć rzeczywiste afery, które dzisiaj w kraju mają miejsce z udziałem pana Bondaryka - odpowiada Ziobro. Podkreśla, że wobec obecnego szefa Agencji już "wielokrotnie były formułowane publicznie rozmaite zarzuty". - Te zarzuty dotyczyły również jego działalności jako wiceministra, odpowiedzialnego za nadzorowanie również pewnej przestrzeni związanej z funkcjonowaniem służb państwowych, pojawiały się informacje, o sprawie "Hiacynt" i rzekomych związków z tą sprawą pana Bondaryka - wymienia poseł PiS.
Dodał też, że - jako byłemu Prokuratorowi Generalnemu - znane są mu postępowania, w których pojawia się nazwisko Bondaryka. - Wyrażam wielkie zdziwienie, że pan Bondaryk, w świetle tej wiedzy jaką posiadam, został powołany przez pana premiera na tak ważną funkcję - mówił Ziobro.
Cztery zarzuty w prokuraturze
Tymczasem Krzysztof Bondaryk chce, żeby działania Agencji pod rządami jego poprzednika sprawdziła prokuratura. Jak poinformiował po posiedzeniu Komisji do spraw Służb Specjalnych Janusz Zemke (LiD) do prokuraury trafiły już cztery zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez poprzednie kierownictwo ABW dokumentów. Bondaryk poinformował sejmową komisję, że odkryto cztery przypadki stosowania podsłuchów dłużej, niż zezwolił na to sąd. Stwierdził też, że nie były to jedyne tego typu sytuacje i należy się spodziewać kolejnych zawiadomień do prokuratury.
– Techniki operacyjne za moich rządów w ABW były zawsze stosowane zgodnie z obowiązującym prawem – powiedział “Rzeczpospolitej” były szef Agencji Bogdan Święczkowski. Ujawnił, że za jego czasów również odkryto jeden przypadek stosowania podsłuchu dłużej, niż na to zezwolił sąd. – Dotyczyło to okresu, zanim zostałem szefem ABW. Wniosek w tej sprawie został skierowany do prokuratury – stwierdził Święczkowski.
Komentując zawiadomienia szefa ABW, Zbigniew Ziobro stwierdził, że "to bardzo dobrze, bo będzie okazja, by prokurator tę sprawę zbadał". - Jeżeli jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, zawsze trzeba badać sprawę - tłumaczył były minister.
Kto wynosił dokumenty? Agencja złożyła też do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez wysoko postawionych funkcjonariuszy. Chodzi o przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy i preparowanie dokumentów. Według "GW", kontrola w ABW wykryła, że Święczkowski "brał różne materiały operacyjne z klauzulą ściśle tajne, czasami na dwa tygodnie, czasami na krócej. Czasem to było odnotowywane, czasem nie".
– Szef ABW mógł brać te teczki, ale niezgodne z prawem byłoby ich pobieranie bez wpisu, wynoszenie, kopiowanie czy przekazywanie komuś - wyjaśnia Krzysztof Bondaryk.
Kontrola w ABW bada także wydatki byłego szefa. - Święczkowski kazał sobie kupić Toyotę Land Cruiser za 180 tys. złotych. Sporo wydał na podróże zagraniczne, bo żądał biletów w klasie biznes - mówi Bondaryk w Gazecie Wyborczej.
Co dalej z nowym szefem? Podczas posiedzenia komisji Bondaryk był pytany o ostatnie publikacje prasowe, zarzucające mu związek z niejasnymi operacjami jego brata, zamieszanego w aferę przemytu złota do Rosji. Szef ABW zapewniał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Także poprzednie władze nie miały wobec niego zarzutów, bowiem to za rządów PiS otrzymał certyfikat dostępu do informacji niejawnych.
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość, jak ujawnił Zbigniew Wassermann, zastanawia się nad wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie mieliby stwierdzić, czy powołanie Bondaryka na stanowisko szefa ABW odbyło się zgodnie z prawem.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: PAP