Biznesmen z branży hazardowej twierdzi, że nie lobbbował ws. ustawy hazardowej u Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego. Zapytany w TVN24 o charakter jego znajomości z politykami PO, odpowiada: - Koleżeński. Nie potrafi sobie natomiast przypomnieć, czy wpłacał pieniądze na kampanie wyborczą Platformy.
Według dziennikarzy "Rzeczpospolitej", biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek mieli zabiegać u szefa klubu parlamentarnego PO (Chlebowski) i ministra sportu (Drzewiecki) o skreślenie z tzw. ustawy hazardowej zapisu o nałożeniu dopłat na firmy hazardowe, dzięki któremu do kasy państwowej trafiłoby 469 mln zł. Obaj biznesmeni działają w branży i to ich portfele ucierpiałyby w wyniku zapisu najmocniej. "Rz" doniosła też, że Chlebowski i Drzewiecki mieli potem lobbować w interesie biznesmenów. Politycy mieli na zapis wpływ, bo szef klubu PO jest jednocześnie przewodniczącym sejmowej Komisji Finansów Publicznych, do której miał trafić projekt ustawy, a pieniądze z tytułu dopłat miały być przeznaczone na organizację Euro 2012, nad którą nadzór sprawuje minister sportu.
Jeśli rzeczywiście płaciłem, to mogło to być "naście" tysięcy Jan Kosek
Koleżeńskie stosunki?
Jan Kosek w TVN24 zarzekał się, że nie starał się wpływać na Chlebowskiego. - To nie jest człowiek, który pomógłby cokolwiek załatwić, to nie jest "załatwiacz" - mówi Kosek. Wyjaśniał natomiast, że z Chlebowskim łączą go stosunki "koleżeńskie", dlatego mogło się zdarzyć, że w czasie prywatnej rozmowy wspomniał o ustawie, którą uważa za złą. - Jesteśmy znajomymi - mówił Kosek i zaznaczał, że w tym roku z Chlebowskim nie rozmawiał. - Ostatnio w 2008 roku. No i jeszcze wysłaliśmy sobie życzenia świąteczne - twierdzi Kosek.
Twierdzi też, że ministra Mirosława Drzewieckiego zna jeszcze słabiej. - Rozmawiałem z nim dwa, może trzy razy w życiu. O golfie, bo wiem, że minister jest fanem golfa. Ja jestem fanem tenisa - opisywał Kosek. I zaznacza, że o hazardzie, ustawie czy lobbingu nigdy nie rozmawiali.
Pieniądze na kampanię
Biznesmen ma problemy z przypomnieniem sobie, czy wpłacał pieniądze na kampanię wyborczą Platformy Obywatelskiej. - W ostatniej kampanii na pewno nie - zarzeka się, ale czy wpłacał przy poprzednich, nie wie. - W poprzedniej być może tak, nie pamiętam. Płaciłem też na inne partie. Jeśli rzeczywiście płaciłem, to mogło to być "naście tysięcy" - mówi. Na jakie inne partie płacił pieniądze, również sobie nie przypomina. Zbigniew Chlebowski na konferencji prasowej w Sejmie zarzekał się, że ani Kosek, ani Sobiesiak nie wpłacili na konto Platformy ani grosza.
Jan Kosek zaprzecza doniesieniom "Rz", jakoby pod koniec sierpnia dowiedział się, że jest pod lupą CBA. - Dowiedziałem się o tym dzisiaj, jestem zszokowany - twierdzi Kosek. I dodaje, że zastanawia się, czy nie wytoczyć gazecie procesu.
Prezent dla branży hazardowej?
Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według "Rz" - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.
Według "Rz" dwaj zamieszani w sprawę politycy PO to: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski (jednocześnie szef Komisji Finansów Publicznych, gdzie miał trafić projekt) oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki (pieniądze z dopłat miały być przeznaczone na przygotowanie Euro2012). "Rz" podała, że obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24