Kto trzyma parasol ochronny nad Januszem Palikotem? Nitki prowadzą do premiera i wicepremiera – stwierdził w „Kropce nad i” TVN24 Tadeusz Cymański. Zdaniem posła PiS „sztukmistrz” z Lublina przekroczył granicę, robiąc aferę z prezydenckich „małpek”.
Poseł PiS jest oburzony sugestiami Palikota, że prezydent nadużywa alkoholu. Zniesmaczyła go też ostatnia konferencja prasowa lubelskiego posła, podczas której ten wykorzystał rekwizyt w postaci koszyka pełnego „małpek” z różnymi alkoholami, a jedną z nich nawet wychylił.
- Przed wielu laty, na jakimś weselu, to by mnie to nawet bawiło, ale po tym, co się u nas dzieje, bardziej mnie to wkurza. To jak jakiś niedobry film. Pocieszam się tym, że w wypowiedziach polityków i dziennikarzy zaczyna się pojawiać przytomna nuta. Sztukmistrz z Lublina przekroczył granice – ocenił.
"Palikotowi pali się grunt pod nogami"
Zdaniem Cymańskiego takie happeningi to zasłona dymna dla problemów Palikota z rozliczeniem kampanii wyborczej. Media ujawniły, że na jego fundusz wyborczy po kilkadziesiąt tysięcy złotych wpłacali studenci i emeryci. Poseł PO bronił się, że prawa nie złamał, a prokuratura umorzyła śledztwo w jego sprawie. Cymańskiego takie tłumaczenie nie przekonuje. - Palikotowi pali się grunt pod nogami. Finansowanie jego kampanii, to skandal numer jeden. Ciężko to udowodnić w sądzie, ale nikt nie uwierzy, że dostał te pieniądze od emerytów i studentów. I to jest dla niego groźniejsze. On się boi dyskusji – uważa.
Według posła PiS zastanawiające jest to, że Palikot nie ponosi partyjnej odpowiedzialności za swoje, często kontrowersyjne, akcje. - Oto jedna z tajemnic PO: na czym polega fenomen ochrony Palikota? Nie wierzę, ze środowisko Platformy toleruje te masowe ekscesy. Bardziej widzę w tym wyciszenie sprawy, a nitki prowadzą do Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska. Gdyby nie parasol ochronny, to by nie pofikał – zakończył poseł PiS.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka