38-letni Łukasz Kamiński to kandydat na nowego szefa Instytutu Pamięci Narodowej. Głosowanie w Sejmie tej sprawie już w piątek. W czwartek sejmowa komisja sprawiedliwości zdecyduje, czy rekomendować Izbie wybór Łukasza Kamińskiego na prezesa IPN. Komisja miała to zrobić w środę, jednak decyzję przełożono. Na środowym posiedzeniu komisji Kamiński przyznał, że jego błędem był komentarz do sprawy Lecha Wałęsy. Co dla IPN będzie oznaczał młody szef? Sam kandydat zapowiada duże zmiany.
Szef komisji Ryszard Kalisz (SLD) powiedział, że głosowanie w komisji nad kandydaturą Kamińskiego odłożono do czwartku z inicjatywy posłów PO. Kamiński nie chciał tego komentować. Poseł Wojciech Wilk z PO powiedział, że przyczyny odroczenia są bardziej techniczne niż merytoryczne. Zdaniem Kalisza PO potrzebuje więcej czasu do namysłu.
Wywołało to oburzenie wśród niektórych polityków, m.in. Platformy Obywatelskiej. - Każdy z nas ma swoje poglądy, Łukasz Kamiński także je ma, ale powinien pamiętać, że on jest dziś w służbie prawdy, a nie tych czy innych poglądów - twierdzi prof. Leon Kieres, senator PO i pierwszy szef IPN.
Teraz, zaledwie kilka dni później, Kamiński o swoich poglądach nie chciał już mówić tak otwarcie. - Rolą szefa Instytutu nie jest rozstrzyganie sporów, a stwarzanie warunków do debaty - przekonuje kandydat na szefa IPN. A o swojej kontrowersyjnej wypowiedzi mówi: To był pogląd jeszcze historyka. (...) Jestem historykiem i w wielu sporach brałem do tej pory udział, mam swoje opinie.
"Apolityczny ekspert"
Kamiński uważany jest za świetnego historyka badającego epokę PRL, szczególnie okres stanu wojennego i konsekwencji prawnych jego wprowadzenia. W IPN pracuje od początku jego istnienia, zaczynał we wrocławskim oddziale.
- Jest to badacz wytrawny, taki, który na tym polu, na którym operuje, odnosił znaczące sukcesy - mówi o Kamińskim prof. Wojciech Suleja, szef wrocławskiego oddziału IPN.
Kandydaturę młodego historyka poparło pięciu z dziewięciu członków rady IPN. Był jedynym kandydatem nie związanym nigdy wcześniej z żadną partią polityczną. Za Kamińskim wstawia się też prof. Antoni Dudek. - Teraz się zaczynają zastanawiać, czy on jest bardziej "wasz czy ich". Moim zdaniem Kamiński nie jest ani bardziej "wasz ani ich" - jest niezależny. I mam nadzieję, że posłowie choćby na moment z tego szaleństwa partyjnego, zwłaszcza przed wyborami, się wyzwolą i na ważny urząd państwowy wybiorą kogoś, kto nie jest związany z żadną opcją polityczną - mówi prof. Dudek.
Po ogłoszeniu kandydatury przedstawiciele klubów parlamentarnych byli zgodni i deklarowali chęć poparcia Kamińskiego. Obecnie są już bardziej ostrożni w wypowiedziach.
- Zobaczymy, poczekamy. Z państwa udziałem te przesłuchania będą się odbywać. Wszystkim nam zależy, by IPN był jak najlepiej prowadzony i zarządzany - podkreślił marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. - To jest mało znana postać - dodaje szef SLD Grzegorz Napieralski.
Będzie kolejna książka o Wałęsie?
Kamiński przekonuje, że chce zarządzać bez negatywnych emocji, które towarzyszyły jego poprzednikom. - Będę pilnował, żeby nikt nie mógł zarzucić publikacji IPN, że nie jest merytoryczna - zapowiada.
Takie zarzuty padały najmocniej pod adresem książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", którą trzy lata temu wydał IPN. Publikację niektóre środowiska oceniły jako biografię pisaną na polityczne zamówienie prawicy.
Kandydat na nowego szefa IPN mówi, że błędem było m.in. to, że tak kontrowersyjna publikacja była pierwszą i jedyną poświęconą Lechowi Wałęsie. On chce to zmienić.
- Mamy tutaj pewną zaległość do nadrobienia i dla dopełnienia obrazu. Powinniśmy wydać tom poświęcony ogromnej akcji inwigilacji Lecha Wałęsy, zwłaszcza w latach 80. - tłumaczy.
Ponadto Kamiński chce też usprawnienia postępowań lustracyjnych, stopniowego wygaszania pionu śledczego (bo w ciągu 10 lat przedawnią się wszystkie zbrodnie komunistyczne), zmiany procedur udostępniania archiwów, tak by to badacz, a nie pracownik IPN, wyszukiwał potrzebne dokumenty.
Kandydat na szefa IPN zaznacza, że nie zamierza włączać się w spory, ale chce, by wiedza i ustalenia IPN pomagały wyjaśniać historyczne kontrowersje. - Państwo polskie potrzebuje takiej właśnie instytucji, która w sposób fachowy będzie tworzyć grunt do takiej debaty. Bo najpierw trzeba ustalić fakty, a potem debatować nad ich interpretacją - wyjaśnia.
Bez lustracji
Historyk ma 38 lat i jest najmłodszym kandydatem na szefa IPN. - Jest człowiekiem, który już nie musi składać oświadczenia lustracyjnego. Jest człowiekiem z nowych czasów, co też będzie mu dawało pewien dystans do tego, co jest przedmiotem działalności instytutu - komentuje dziennikarz Łukasz Warzecha.
Leon Kieres z PO informuje, że przed głosowaniem nad kandydaturą Kamińskiego czeka szereg spotkań z klubami parlamentarnymi. Głosowanie w Sejmie zaplanowane jest na najbliższy piątek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24