Cel komisji hazardowej jest jasny: ma doprowadzić do gwałtownego zredukowania szans najsilniejszego kandydata na prezydenta - ocenił w radiu RMF FM Jan Rokita. I podkreślił, że Donald Tusk i PO godząc się na jej powołanie igrają z dużym ogniem. - Tu i ówdzie widać płomienie na Belwederskiej i Alejach Ujazdowskich - dodał.
Zdaniem Rokity, prace komisji hazardowej będą się sprowadzać do premiera. - Główną intencją będzie ustawiczne stawianie w różnych okolicznościach i kontekstach retorycznego pytania: "Och, czy premier mógł upaść tak nisko, że…" – i tutaj będą padać rozmaite - raz prawdy, raz półprawdy, raz insynuacje. Tak jak się człowieka ściąga za nogi w dół za wszelką cenę – to będzie intencją tej komisji - ocenił.
I dodał: - Wzorem dla śledczych będzie niewątpliwie sposób potraktowania Millera w tamtej komisji (Rywina - red.), tyle tylko, że winy Millera były znacznie bardziej ewidentne wtedy - po pierwsze, po drugie - tamtej komisji towarzyszyła wielka społeczna emocja, prowadząca do nadziei na przebudowę kraju. Dzisiaj te winy Tuska są w znacznej mierze wyimaginowane i wątpliwe – to po pierwsze, po drugie, żadnej społecznej emocji ani wizji naprawy kraju nie ma, więc, powiem szczerze, trochę to wszystko pic na wodę, czysto taktyczna rozgrywka.
"Tusk nie ma poważnego konkurenta, to jego siła"
Według Rokity, Tusk nie wycofa się z kandydowania na prezydenta. - Gdyby pod jakimkolwiek pretekstem, prawdziwym – nieprawdziwym, słusznym – niesłusznym, premier zrezygnował dziś z kandydowania, lud polski orzekłby, że – zresztą mając ku temu podstawy – afera hazardowa zabiła Tuska. Na to ani premier, ani Platforma nie mogą sobie pozwolić, w związku z tym po tej historii musi kandydować. A w każdym razie byłbym bardzo zdziwiony, gdyby nie kandydował. To byłoby już dzisiaj całkowicie nieracjonalne. Im trudniej, tym bardziej musi - powiedział.
I podkreślił, że dzisiaj żadna poważna siła polityczna nie dysponuje kandydatem, który mógłby realnie zagrozić Tuskowi. - Na tym polega jego siła. Konkurencja nie bije się raczej poprzez to, żeby próbować wylansować kandydata mu równego, a po to, żeby jego ściągnąć za nogi do pozycji pozostałych kandydatów. To będzie taktyka opozycji - stwierdził.
"Chlebowski nie potrafił się wysłowić, ale szybko się uczył"
Rokita odnosząc się do sytuacji Zbigniewa Chlebowskiego (zawiesił swoje członkostwo w klubie i partii), stwierdził, że nie było w nim "bólu, ani wyrzutów sumienia", kiedy patrzył jak kończy się kariera jego niegdyś klubowego kolegi.
- Nie wynalazłem, ani nie ulepiłem Zbigniewa Chlebowskiego. To są wszystko bardzo przesadzone określenia. Natomiast w klubie Platformy był przez dwa lata moim zastępcą i myślę, że w tym czasie pełnił swoją funkcję zupełnie godziwie, a ja starałem się mu pomóc w rozwoju - powiedział Rokita.
Według niego, Chlebowski - jak zapowiedział to premier - będzie już poza polityką. - Raczej w takich sprawach wierzyłbym Tuskowi - podkreślił Rokita. I dodał: - Nie ma się co pastwić nad przegranymi. Myślę, że dzisiaj niepotrzebnie te oskarżające cały świat oświadczenia składa (Chlebowski mówił o nagonce - red.). W jego sytuacji raczej absolutny spokój, wyciszenie byłoby lepsze, korzystniejsze dla jego własnej kondycji psychicznej i dla jego publicznego wizerunku - radził byłemu klubowemu koledze Rokita.
Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24