Nie mam w tyle głowy żadnego "planu zemsty", mamy plan na rozwój gospodarki - mówiła Beata Szydło w TVN24. Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera była gościem Anity Werner w "Faktach po Faktach".
Beata Szydło została poproszona o komentarz do najnowszych sondaży przedwyborczych, z których wynika, że poparcie dla PiS jest niewystarczające, by partia ta mogła samodzielnie rządzić.
- Bardzo bym chciała, byśmy zwyciężyli z taką przewagą, która da nam samodzielne rządy - odpowiedziała kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera.
I dodała: - Jest dużo spraw do zrealizowania, a Polacy, wybierając prezydenta Andrzeja Dudę powiedzieli, że chcą naprawy Polski i realizacji projektu, który on zaproponował. My chcemy się tego podjąć, ale potrzebny jest stabilny rząd, bo rozdrobniony parlament, to będą przepychanki i chaos.
PiS ma plan B
Anita Werner zapytała o plan B Prawa i Sprawiedliwości w przypadku wygranej nie pozwalającej na samodzielne rządzenie.
- Na razie realizujemy plan A, mamy na to jeszcze kilka godzin. Wyborcy będą decydowali, kto będzie rządził. Do końca kampanii wyborczej trzeba zachować pokorę i wykonywać swoją pracę - powiedziała Szydło. - Plan B też oczywiście mamy, ja będę chętnie siadać do stołu i rozmawiać z tymi, którzy będą chcieli takiego programu naprawy Polski, jaki my proponujemy - stwierdziła.
Kandydatka PiS na premiera unikała jednak jasnej deklaracji, z którymi ugrupowaniami realizacja programu byłaby najbardziej prawdopodobna.
- Mówienie o poszczególnych partiach jest przedwczesne. W każdym z ugrupowań zapewne są takie elementy programowe (zgodne z programem PiS - red.), może poza partiami skrajnie lewicowymi czy obecnego obozu władzy - oceniła. - Uważam, że uczciwością wobec wyborców byłoby, gdyby PO i PSL najpierw rozliczyły się z obecnych rządów, a dopiero potem przystępowały do składania kolejnych obietnic - dodała.
Najważniejsza będzie gospodarka
Beata Szydło wskazała również, co dla jej partii będzie najważniejszym kryterium przy ewentualnych rozmowach koalicyjnych.
- Podstawą porozumienia w przyszłym parlamencie powinna być gospodarka. W polityce nigdy się nie mówi "nie", ale też ciężko rozmawiać z kimś, kto z góry nie wyraża ochoty budowania z nami koalicji - przyznała. - Ale po wyborach optyka się zmienia, w tej chwili to jest tylko gdybanie - podkreśliła.
- Polska potrzebuje dobrego prawa, które będzie przestrzegane. Politycy muszą być odpowiedzialni za to, co robią i mówią. Rząd PO to ciąg afer, a jej politycy udają, że jest wszystko w porządku - kontynuowała.
Kandydatka PiS na premiera została też zapytana o słowa prezesa PiS, który zaapelował do swoich zwolenników, by zapomnieli o "politycznej zemście". - Nie mam w tyle głowy żadnego "planu zemsty", mamy plan na rozwój gospodarki - zgodziła się Szydło.
Kto w rządzie PiS?
Anita Werner zapytała Beatę Szydło o skład przyszłego rządu w przypadku wyborczej wygranej PiS.
- Podałam nazwisko Jarosława Gowina jako najbardziej prawdopodobnego kandydata na ministra obrony ze względu na to, że PO w swojej narracji próbowała meblować nasz gabinet - tłumaczyła.
- To było odstępstwo od reguły, którą sobie założyłam, że dopiero po wyborach będziemy ogłaszać nazwiska. Dzisiaj popełniłabym największy błąd, gdybym już założyła że wygraliśmy i rozdawała stołki rządowe - stwierdziła.
Jak podkreślała "najpierw PiS musi wygrać wybory".
- Ale na pewno to będą ludzie kompetentni, uczciwi, którzy nie boją się podejmować trudnych decyzji i nie mówią na każdym kroku nie da się - dodała.
Skąd pieniądze na obietnice?
Kandydatka PiS na szefową rządu została zapytana także o to, skąd weźmie 21,5 mld zł, potrzebne do realizacji programu „500 zł miesięcznie na każde dziecko w rodzinie”. Nie odpowiedziała wprost na to pytanie.
- Przedstawiłam program ustaw na pierwsze 100 dni rządu: m.in. 500 zł na każde dziecko w rodzinie. To wsparcie dla rodzin na pierwsze dziecko i każde kolejne będzie przysługiwać tam, gdzie dochód na osobę nie przekracza 800 zł - odpowiedziała.
- Pokazałam jednocześnie projekty ustaw, które wskazują dodatkowe źródła dochodu, dotyczące uszczelnienia systemu podatkowego. Program Rodzina 500+ będzie moim priorytetem i na pewno będziemy chcieli go rozpocząć w 2016 roku - dodała.
- Ale, żeby dokładnie mówić o budżecie, musiałabym go znać, nie rozpoczęły się prace w Sejmie nad projektem przygotowanym przez obecny rząd - podkreśliła.
"Straszenie Polaków"
Beata Szydło wytłumaczyła, skąd PiS planuje wziąć 1,4 bln zł, które Jarosław Kaczyński obiecał na inwestycje.
- To program, który zaproponowaliśmy w ubiegłym roku, ale wrócił, bo jest aktualny. To propozycja rozłożona w czasie, na najbliższe 10 lat - powiedziała. - Skupiamy się w tym okresie na najbliższej perspektywie finansowej, by dobrze wykorzystać pieniądze, które będą do nas napływały z UE. Zaproponowaliśmy tam kilka narzędzi, które wykorzystywane już są w kilku krajach europejskich, właśnie w celu pobudzenia gospodarczego - wyjaśniła.
Jako źródło dodatkowych środków Beata Szydło wykluczyła dodrukowywanie pieniędzy.
- Gdzieś czytałam kilka takich stwierdzeń, że ktoś chce dodrukowywać pieniądze. Nie będzie tego. Musimy nastawić się na szybszy rozwój, czyli kierowanie pieniędzy w te dziedziny, które są nastawione na inwestowanie, na to, by Polacy więcej zarabiali, by mogli też więcej wydawać - podkreśliła.
- Straszenie Polaków wyższą inflacją lub dodrukowywaniem pieniędzy, jest niepotrzebne. Nikt rozsądny w tej chwili nie podejmuje dyskusji o gospodarce w kategoriach dodrukowywania pieniędzy - stwierdziła kandydatka PiS na premiera.
Beata Szydło nie zgodziła się, że polityka gospodarcza PiS słusznie jest porównywana do polityki Węgier, która zniechęca zagranicznych inwestorów. - Zależy nam na obronie interesów polskich firm, to wielu "lobby" nie będzie się podobać. Ale każdy działa dokładnie tak samo w UE: broni własnych interesów gospodarczych - oceniła - To jest zasada, na której najlepiej wychodzą najsilniejsze państwa, trzeba się od nich uczyć - dodała.
Schowana konstytucja "nie istnieje"
W "Faktach po Faktach" zaprzeczyła również, jakoby PiS "schowało" swój projekt zmiany konstytucji.
- Pani premier Ewa Kopacz opowiada o czymś, co nie istnieje. Prawo i Sprawiedliwość nie ma projektu zmiany konstytucji. Przedstawiliśmy szereg proponowanych ustaw i nie ma wśród nich zmiany konstytucji - zwróciła uwagę.
- Natomiast temat zmiany konstytucji może i pewnie powinien być podjęty, dlatego że obecna ustawa zasadnicza nie spełnia już oczekiwań, których wobec konstytucji powinniśmy oczekiwać. Ale taka zmiana powinna się odbyć w konsensusie prezydenta, rządu, parlamentu i obywateli - dodała.
Kandydatka PiS na premiera wypowiedziała się również na temat obowiązkowości lekcji religii w szkołach.
- Zawsze dobrowolność wyboru jest najlepszym rozwiązaniem. Jest konsensus, nie należy zmieniać czegoś, co funkcjonuje - stwierdziła.
Polityka zagraniczna według PiS
Beata Szydło nie chciała wskazać, jakie, w przypadku zostania premierem, byłyby trzy pierwsze kierunki jej wizyt zagranicznych.
- Przede wszystkim będzie co robić w Polsce - powiedziała. - Ale na pewno ważnym miejscem jest Bruksela, ważnym miejscem będzie również Paryż, gdzie odbędzie się szczyt energetyczny - przyznała.
Szczególne znaczenie dla PiS będą miały również relacje z Rosją. - Relacje z Moskwą trzeba budować na zasadzie takiej: nie ulegamy, ale angażujemy się i dajemy jasny sygnał, że bezpieczeństwo Polski jest bezpieczeństwem UE - powiedziała Beata Szydło.
- W tej chwili Rosja Putina jest niewątpliwie przeciwnikiem i próbuje burzyć ten porządek demokratycznej, dobrze rozwijającej się Europy. To, co dzieje się na Ukrainie, jasno pokazuje kierunek, który chce obrać Władimir Putin - oceniła w TVN24. - Tutaj trzeba przede wszystkim zachować spokój i zdrowy rozsądek, i na drodze dyplomatycznej szukać sposobu na wyjście z tego impasu - dodała.
Kandydatka PiS na premiera przyznała, że kwestia zwrotu wraku Tupolewa i wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest zobowiązaniem moralnym wobec polskich obywateli. - Ale nie sądzę, żeby to była w tej chwili pierwszoplanowa sprawa dla Polaków. Uważam, że należy powołać komisję międzynarodową, tak jak zrobili to Holendrzy - wskazała.
Kaczyński nie będzie premierem?
Na zakończenie rozmowy w "Faktach po Faktach" Beata Szydło powiedziała, jak widzi przyszłość prezesa Jarosława Kaczyńskiego i jej samej w Prawie i Sprawiedliwości.
- Uważam, że PiS jest partią, która ma tak ustabilizowaną sytuację wewnętrzną, że nie ma potrzeby zmian. Jeśli miałabym teraz brać na siebie odpowiedzialność za funkcjonowanie partii, to byłoby już za dużo. Jeżeli będziemy tworzyli rząd, przez cały 2016 rok będę miała co robić - podkreśliła.
Autor: mm/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24