Andrzej Lepper już od wiosny był rozpracowywany przez CBA - informuje "Rzeczpospolita". Cytuje też obciążające Leppera zeznania Andrzeja K.
- Nie mam dostępu do dokumentów, o których pisze "Rzeczpospolita", trudno mi więc dyskutować na ten temat - powiedział Zbigniew Wasserman w "Magazynie 24 Godziny". Minister stwierdził, że dla dobra śledztwa nie może zdradzić żadnych szczegółów z nim związanych.
Oficjalnie nikt z biura ani z Ministerstwa Sprawiedliwości nie potwierdza czy wśród osób rozpracowywanych przez CBA był także Andrzej Lepper. Zbigniew Ziobro mówił dziś w Sejmie, że śledztwo prowadzone przez CBA nie zakładało przyłapania Leppera na braniu łapówki i było prowadzone tylko wobec współpracowników wicepremiera: Piotra R. i Andrzeja K. Za 3 mln zł łapówki zaproponowali oni agentom Biura (podającym się za biznesmenów) załatwienie w resorcie Leppera przekwalifikowania 39 hektarów ziemi nad jeziorem Juksty pod Mrągowem.
Jednak jak udało się ustalić dziennikarzom "Rz", do wydziału karnego warszawskiego Sądu Okręgowego już wiosną trafiły dokumenty potwierdzające, że były wicepremier był wśród osób rozpracowywanych przez CBA. Sędziowie od wiosny rozpatrywali trzy wnioski CBA o zastosowanie i przedłużenie podsłuchu na telefonach komórkowych osób zamieszanych w aferę oraz o zgodę na tzw. zakup kontrolowany, czyli wręczenie łapówki w ramach prowokacji.
Według informacji gazety w jednym ze swoich wniosków CBA wymienia nazwisko Leppera. Między lutym a kwietniem CBA już wiedziało, że jeden ze współpracowników Leppera twierdził, iż część pieniędzy jest przeznaczona dla wicepremiera. Jak ustaliła "Rz", jeden z zatrzymanych - Andrzej K., powiedział przesłuchującym go prokuratorom: - Piotr R. mówił mi, że z tych 3 mln jeden musi być dla Leppera, bo poniżej miliona z nim się nie rozmawia. "Dziennik" rzucił jednak nowe światło na osobę K. Jak napisała dziś gazeta, Andrzej K. skończył elitarną szkołę wywiadu w Kiejkutach i pracował w UOP. "Dziennik" zastanawia się, czy nie był od początku osobą podstawioną przez CBA.
Wnioski CBA przed skierowaniem do sądu podpisał zastępca ministra Ziobry, prokurator Jerzy Engelking. W którym z nich pada nazwisko byłego wicepremiera? Informatorzy "Rzeczpospolitej" z Ministerstwa Sprawiedliwości i CBA nie chcieli tego sprecyzować. Wszystkie dokumenty znajdują się w kancelarii tajnej stołecznego sądu.
Wiadomo jednak, że sędzia, który rozpatrywał te wnioski, zgodził się na podsłuchy i na to, by CBA przeprowadziło prowokację, wręczając łapówkę. CBA było przygotowane na to, że Piotr R. weźmie pieniądze i część z nich wręczy Lepperowi. Tak się jednak nie stało.
Warszawska prokuratura prowadzi odrębne śledztwo, które ma wyjaśnić, czy Piotr R. został ostrzeżony i czy nastąpił przeciek z CBA do Leppera o grożącym mu zatrzymaniu. Były wicepremier twierdził, że Przemysław Gosiewski wiedział wcześniej o planowanej akcji CBA i to on mógł być źródłem przecieku. Lepper oskarżył też szefa CBA Mariusza Kamińskiego o "stanie na czele grupy przestępczej". - Ten, który biegnie z ukradzionym zegarkiem, biegnie i krzyczy "łapaj złodzieja" - skomentował słowa Leppera Przemysław Gosiewski.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl