Kilka tysięcy policjantów na ulicach, 210 osób zatrzymanych, 40 funkcjonariuszy rannych i 14 zdewastowanych radiowozów - to policyjny bilans piątkowych zamieszek w Warszawie, podczas manifestacji związanych z obchodami Dnia Niepodległości. Całą noc trwały prace porządkowe. W sobotę rano po zamieszkach nie ma już prawie śladu.
Jak informuje Komenda Stołeczna Policji, w akcjach uczestniczyli funkcjonariusze z kilku komend wojewódzkich
Bilans piątku
W sumie do komendy na Śródmieściu, Mokotowie, Ochocie i Woli w związku z naruszeniem nietykalności funkcjonariuszy i uszkodzeniem mienia doprowadzono 210 osób. Wśród zatrzymanych są obcokrajowcy (92 obywateli Niemiec, 1 obywatel Hiszpanii, 1 obywatel Węgier i 1 obywatel Danii).
Z wstępnych ustaleń wynika, że podczas zamieszek zdewastowano 14 radiowozów, a z 40 poszkodowanych policjantów mających lekkie obrażenia 22 udzielono pomocy medycznej. - Rolą policji podczas zabezpieczenia manifestacji było przede wszystkim zadbanie o bezpieczeństwo uczestników manifestacji oraz osób postronnych. Zależało nam na tym, by nie dopuścić do bezpośredniej konfrontacji różnych ugrupowań. W sytuacji, kiedy ktoś łamał prawo, nasze działania były zdecydowane - pokreślił rzecznik prasowy KSP Maciej Karczyński.
Jak dodał, policjanci od kilku dni apelowali, m.in. za pośrednictwem mediów, o rozwagę i rozsądek. - Ze strony manifestujących padały deklaracje słowne, że będzie spokojnie. Niestety czyny temu przeczyły. W stronę policjantów i dziennikarzy poleciały kamienie i petardy - powiedział rzecznik.
Porządek przywrócony
Warszawa została już uporządkowana po zamieszkach. Trwają jeszcze drobne prace naprawcze - kładzione są płytki chodnikowe, czyszczone ulice. Najwięcej zniszczeń było na Placu Konstytucji. Zdewastowany został przystanek komunikacji miejskiej, powybijane zostały też szyby w okolicznych sklepach. Pracownicy Zarządu Oczyszczania miasta zabrali się do pracy już w piątkowy wieczór. Wiadomo, że straty spowodowane przez demonstrantów są duże. Po ich oszacowaniu władze miasta zamierzają obciążyć kosztami samych chuliganów.
Dwa miejsca
Do pierwszych incydentów doszło w piątek po godz. 12 na Nowym Świecie, gdy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy. Zatrzymano grupę około 100 osób.
Do poważniejszych starć doszło przed godz. 15 w rejonie Placu Konstytucji przy okazji zorganizowanego przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości". Jeszcze przed jego rozpoczęciem grupy zamaskowanych osób atakowały kordon policji, oddzielający ich od odległego o kilkaset metrów wiecu środowisk antyfaszystowskich. Wiec "Kolorowa Niepodległa" zablokował ul. Marszałkowską, uniemożliwiając przemarsz narodowców. Ruszyli oni zatem bocznymi ulicami pod pomnik Romana Dmowskiego na Placu na Rozdrożu. Po godz. 17 marsz tam rozwiązano.
- W stronę policjantów grupa osób zgromadzonych na Placu Konstytucji i ul. Mokotowskiej zaczęła rzucać kamieniami, petardami, racami, butelkami i kostką brukową - relacjonował rzecznik stołecznej policji.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP/Leszek Szymański