148 prawników chce zostać sędziami w Sądzie Najwyższym. W poniedziałek mija termin zgłaszania kandydatur na członków SN. Na razie nie poznamy ich nazwisk. Rzecznik nowej Krajowej Rady Sądownictwa, która rozpatrzy kandydatury, zasłonił się w tej kwestii unijnym rozporządzeniem RODO o ochronie danych osobowych. - Będą sądzili w czarnych kapturach na ławach sędziowskich? - komentował tę decyzję przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Krystian Markiewicz.
Prezydent Andrzej Duda ogłosił 29 czerwca, że do obsadzenia są 44 stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym. Zgłoszenie się 148 kandydatów oznacza, że o jedno stanowisko ubiega się średnio 3,36 osoby.
Kandydaci wskazali, w której izbie chcieliby orzekać. W różnych izbach jest różna liczba wakatów. Pod tym względem liczby kandydatów do poszczególnych izb przedstawiają się następująco:
:: Izba Dyscyplinarna - 16 miejsc - 65 kandydatur - 3,75 osoby na miejsce.
:: Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - 20 miejsc - 50 kandydatur - 2,5 osoby na miejsce.
:: Izba Cywilna - 7 miejsc - 28 kandydatur - 4 osoby na miejsce.
:: Izba Karna - 1 miejsce - 5 kandydatur.
Mitera: nazwiska kandydatów chroni RODO
Nie są znane nazwiska kandydatów. Rzecznik nowej Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Mitera odmówił ich podania. Powołał się na RODO, czyli unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, co wzbudziło zdziwienie wśród innych sędziów. Sędziowie wydają wyroki w imieniu Rzeczpospolitej, nabór kandydatów jest jawny, a sporządzając uchwały o rekomendowaniu prezydentowi kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, Krajowa Rada Sądownictwa powinna odnotować, których kandydatów poparła, których odrzuciła i dlaczego.
Tak przynajmniej wyglądały dotychczasowe konkursy na stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym.
Sędzia Mitera z KRS zapowiada, że nazwiska zostaną ujawnione w czasie transmitowanego posiedzenia plenarnego Rady. Jednak to zapewnienie przez środowiska prawnicze przyjmowane jest z rezerwą. Obrady KRS są wprawdzie jawne i muszą być transmitowane w internecie. Jednak Rada już raz znalazła sposób, by utajnić procedowanie nad wnioskami sędziów Sądu Najwyższego, którzy chcieli dalej orzekać mimo obniżenia przez nową ustawę wieku przechodzenia w stan spoczynku.
Od zasady jawności obrad KRS przewidziano bowiem trzy wyjątki. Jednym z nich jest bardzo nieprecyzyjne "naruszenie ważnego interesu prywatnego". KRS dwa tygodnie temu wykorzystała ten wyjątek. Uznała, że skoro sędziowie mieli przedstawiać zaświadczenia o stanie zdrowia, to jest to ten rodzaj interesu prywatnego, który pozwala obrady utajnić.
Markiewicz: droga do orzekania w czarnych kapturach
Nieujawnienie nazwisk kandydatów do Sądu Najwyższego ostro skrytykował przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Krystian Markiewicz. Podkreślił nierówne traktowanie kandydatów na ławników i kandydatów na sędziów SN.
- Powstaje pytanie, dlaczego ujawniono nazwiska kandydatów na ławników przy rozpatrywaniu ich przez Senat. Być może następnym krokiem będzie to, że ci sędziowie, którzy zostaną wybrani przez organ podający się za Krajową Radę Sądownictwa, też będą sądzili w czarnych kapturach na ławach sędziowskich - ironizował Markiewicz.
Prezes Iustitii konsekwentnie używa określenia "organ podający się za Krajową Radę Sądownictwa" ponieważ sędziowie z tego stowarzyszenie oraz innych stowarzyszeń, a także z Forum Współpracy Sędziów uważają, że przerwanie kadencji poprzedniej rady i wybór nowej KRS przez Sejm było złamaniem Konstytucji.
Kandydaci do wykazania nieważności konkursu
Środowiska sędziowskie uważają też, że nowa ustawa o Sądzie Najwyższym, w myśl której odbywa się obecny konkurs na stanowiska sędziowskie łamie konstytucyjne gwarancje niezależności władzy sądowniczej od innych władz. Przepisy tej ustawy były zresztą jedną z podstaw wszczęcia przez Komisję Europejską procedury ochrony praworządności w Polsce.
Sędziowie z Iustitii uważają, że konkurs prowadzony na mocy niekonstytucyjnej ich zdaniem ustawy, jest od początku nieważny. Sędzia Markiewicz nie ukrywa, że część sędziów wzięła w nim udział po to, żeby odwołać się od jego wyników do sądu i przed sądem wykazać jego bezprawność.
- Mniejszość z osób zgłaszających się to sędziowie. Z tego, jak rozumiemy, część z tych, którzy się zgłosili, będzie dążyła do tego aby uzyskać stwierdzenie tej nieważności przez Naczelny Sąd Administracyjny - mówi sędzia Markiewicz.
Zgodnie z przepisami ustawy o Sądzie Najwyższym od oceny KRS może odwołać się zarówno kandydat pozytywnie oceniony, jak i odrzucony. Zgodnie z najnowszą nowelizacją odwołanie do sądu nie wstrzymuje powołania pozytywnie ocenionego kandydata na sędziego.
Kim kandydaci są z zawodu
Choć nie wiadomo, kim są z nazwiska kandydaci na sędziów Sądu Najwyższego, nowa Krajowa Rada Sądownictwa zdecydowała się podać do publicznej wiadomości ich profile zawodowe. Kandydują przedstawiciele różnych profesji. Ustawa o Sądzie Najwyższym nie zakłada, że muszą do niego trafić wyłącznie osoby z doświadczeniem w zawodzie sędziego. Mogą być to przedstawiciele innych zawodów prawniczych, pod warunkiem, że mają co najmniej dziesięcioletnie doświadczenie oraz naukowcy ze stopniem co najmniej doktora habilitowanego nauk prawnych.
Najwięcej kandydatów to sędziowie różnych szczebli sądów powszechnych, administracyjnych i wojskowych - jest ich 50.
Jest też jeden sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który złożył akces do Izby Dyscyplinarnej, co może oznaczać, że albo chce osądzać innych sędziów, albo jest w grupie sędziów, o której mówił sędzia Markiewicz. Czyli zgłosił się po to, żeby wykazać przed sądem nieważność konkursu. Nie wiadomo, kto nim jest, bo nowa KRS nie ujawniła jak dotąd nazwisk kandydatów.
Kolejne dwie grupy zawodowe stanowią przedstawiciele wolnych zawodów prawniczych. Zgłosiło się 28 radców prawnych i 27 adwokatów.
Na czwartym miejscu są naukowcy - profesorowie i doktorzy habilitowani (19 kandydatur).
Jest też 12 prokuratorów, 8 notariuszy, kandyduje również 3 radców Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Jest to państwowy urząd podległy premierowi, reprezentujący skarb państwa między innymi w procesach sądowych.
Lex Manowska?
Jedyną osobą, która osobiście potwierdziła udział w konkursie jest profesor Małgorzata Manowska, była wiceminister sprawiedliwości w poprzednim rządzie PiS, dziś szefowa nadzorowanej przez ministerstwo Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury.
Przypomnijmy, co pisaliśmy w tvn24.pl w piątek 27 lipca. Manowska nie mogłaby kandydować, gdyby nie poprawka przeforsowana w najnowszej nowelizacji ustaw sądowych, podpisanej przez prezydenta w ubiegłym tygodniu. Poprawka ta zniosła zakaz łączenia stanowisk administracyjnych w tej szkole z orzekaniem.
- Jest dla mnie absolutnym skandalem, że prawo w Polsce zmienia się po to, żeby konkretna osoba, znajoma Ministra Sprawiedliwości, jego były współpracownik w rządzie, a obecnie osoba temu Ministrowi podległa, miała szansę kierować Sądem Najwyższym. Sądem, który jest elementem władzy "niezależnej i odrębnej od innych władz", zgodnie z art. 173 Konstytucji - skomentował to teoretyk prawa, profesor UW Marcin Matczak.
Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak wyraził niedawno publicznie pogląd, że profesor Manowska byłaby dobrym prezesem Sądu Najwyższego.
W czasie dyskusji na komisji sejmowej nad poprawką, która zniosła przeszkodę aby profesor Manowska zachowała urząd dyrektora i mogła ubiegać się o godność sędziego Sądu Najwyższego, Piebiak tłumaczył, że jest to korzystna dla wymiaru sprawiedliwości poprawka. Opozycja uznała to jednak za jawne złamanie niezawisłości sędziowskiej.
Ocena przez zespoły
Po ostatecznym zamknięciu listy kandydatów, jak zapowiada rzecznik nowej KRS Maciej Mitera, poszczególnymi wnioskami zajmą się zespoły Krajowej Rady Sądownictwa i przedstawią rekomendacje całej Radzie, a cała KRS będzie podejmowała decyzje na posiedzeniu plenarnym. Najbliższe takie posiedzenie plenarne zaplanowane jest na 18 września. W planie prac nowej KRS wyjątkowo intensywnie zapowiada się październik. Jest to jedyny miesiąc w tym roku, w którym zaplanowano aż dwa posiedzenia plenarne nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Rzecznik praw obywatelskich w czasie prac parlamentarnych nad piątą nowelizacją ostrzegał, że przepisy nie zapobiegają, aby w zespołach oceniających kandydatów na sędziów większość głosów mieli politycy. W Radzie zasiada bowiem sześcioro parlamentarzystów. Ostrzeżenia rzecznika nie zostały wzięte pod uwagę. Ustawa nie zapobiega wystawieniu oceny kandydatowi do Sądu Najwyższego przez zespół złożony w większości z polityków, a w mniejszości z sędziów.
Autor: jp//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24