Myślę, że było wystarczająco dużo uregulowań prawnych, żeby takiej osoby nie tracić z pola widzenia, żeby podjąć działania - oceniła w "Faktach po Faktach" w TVN24 sędzia, była minister sprawiedliwości i prokurator generalna Barbara Piwnik, komentując działania służb w sprawie Stefana W. Portal tvn24.pl ujawnił, że Służba Więzienna przesłała policji notatkę ujawniającą poglądy zabójcy Pawła Adamowicza. - To jest przypadek terroryzmu politycznego czy światopoglądowego, a nie czyn nieświadomego konsekwencji zdarzeń wariata - ocenił ekspert do spraw bezpieczeństwa Piotr Niemczyk.
W niedzielę 13 stycznia 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę gdańskiego finału WOŚP podczas "Światełka do Nieba" i ranił nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Prezydent zmarł w szpitalu dzień później.
Stefan W. na początku grudnia ubiegłego roku wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał karę pięciu i pół roku więzienia za cztery napady na placówki finansowe.
"Nie szukałabym odpowiedzialności jednej osoby, to ciąg zdarzeń"
Sędzia, była minister sprawiedliwości i prokurator generalna Barbara Piwnik w "Faktach po Faktach" w TVN24 pytana o Stefana W., podkreśliła: - Przestrzegałabym przed zbyt dosłownym przyjmowaniem wszystkiego, co słyszymy. Informacje są różne, czasem może sprzeczne, ale niewątpliwie zarówno wtedy kiedy odbywał on (Stefan W. - red.) karę, jak i wtedy kiedy było wiadomo, że zakład karny wkrótce opuści, myślę, że było wystarczająco dużo uregulowań prawnych, żeby takiej osoby nie tracić z pola widzenia i żeby można było podejmować działania.
- Raczej nie szukałabym odpowiedzialności jednej osoby, tylko jest to ciąg zdarzeń na gruncie obowiązującego prawa, które nie zawsze jest ściśle przez wszystkich stosowane - dodała.
Matka Stefana W. jeszcze 30 listopada - przed wyjściem syna z więzienia - poinformowała policjantów, że ma on agresywne zamiary i zapowiada, że zrobi coś spektakularnego, by wszyscy się dowiedzieli o krzywdzie, jaka jego zdaniem go spotkała.
Redakcja tvn24.pl dotarła do dokumentu, który dyrekcja więzienia w Gdańsku przesłała policji na dzień przed wyjściem na wolność Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wynika z niego, że W. miał antydemokratyczne poglądy i planował opuścić "siedlisko Platformy", jak określał województwo pomorskie.
"To jest przypadek terroryzmu politycznego"
Ekspert do spraw bezpieczeństwa Piotr Niemczyk stwierdził, że "motyw działania Stefana W. decyduje o tym, czy to zdarzenie miało charakter terroryzmu, czy terroru kryminalnego".
- Sądząc po hasłach, które wykrzykuje i po tym, że w pewnym momencie wyraźnie narasta w nim pewien rodzaj frustracji, który był skierowany przeciwko określonej sile politycznej, ja bym wskazywał, że to jest przypadek terroryzmu politycznego czy światopoglądowego, a nie czyn nieświadomego konsekwencji zdarzeń wariata - ocenił.
Pytany, jak się rodzi terroryzm polityczny, odparł, że w ostatnim czasie obserwowaliśmy najwięcej "zachodnioeuropejskiego terroru o podłożu islamskim". - Kiedy młodzi mężczyźni - podobni do niego skazywani za przestępstwa pospolite - radykalizowali się w więzieniu i potem w charakterze tych samotnych wilków atakowali różne cele - mówił.
"Ustawa o bestiach nie wchodziła tu w grę"
Barbara Piwnik została zapytana, czy był to przypadek, w którym można było zastosować tak zwaną ustawę o bestiach.
Służba Więzienna w komunikacie napisała, że "ustawę o bestiach" można zastosować tylko w stosunku do "osób, które odbywają karę w systemie terapeutycznym". Jak zaznaczyła, Stefan W. nie odbywał kary w takim systemie.
Ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób - potocznie nazywana "ustawą o bestiach" - weszła w życie w styczniu 2014 r. Umożliwia ona na mocy decyzji sądu cywilnego - na wniosek dyrektora zakładu karnego - zastosowanie wobec takiej osoby, już po odbyciu przez nią kary więzienia (w systemie terapeutycznym), nadzoru prewencyjnego lub leczenia w ośrodku zamkniętym utworzonym w Gostyninie.
Była minister sprawiedliwości odpowiedziała, że "to nie jest ten przypadek kiedy można stosować tę ustawę".
- Dobrze by było, żeby opinia publiczna też poznała fakty związane ze stosowaniem tej ustawy, bo niedawno miałam okazję uczestniczyć w konferencji, gdzie lekarze psychiatrzy przedstawiali warunki, jakie są w Gostyninie, gdzie są piętrowe łóżka i po osiem osób w jednym pokoju, a więc to nie wystarczy kogoś izolować, tylko należy prowadzić odpowiednią pracę z taką osobą - powiedziała.
- W związku z tym akurat ta ustawa w mojej ocenie nie wchodziła tu w grę - podkreśliła.
Odniosła się do słów Piotra Niemczyka o motywach działania Stefana W. - Byłabym ostrożna z diagnozą dotyczącą tego, jakie tutaj rzeczywiście były motywy działania i z jakim sprawcą mamy do czynienia, bo mając na co dzień do czynienia z osobami oskarżonymi, skazanymi mam nieco inne obserwacje - powiedziała.
- Ale jeżeli jest to osoba, która wymaga leczenia z uwagi na zdiagnozowaną chorobę, to w warunkach wolnościowych można podejmować działania także wobec osoby, która nie chce się leczyć, a stwarza zagrożenie - oceniła. Pytana, kto miałby to zrobić, odpowiedziała: - To jest oczywiście ogromna rola lekarzy, bo to lekarz musi stwierdzić, czy takie zagrożenie istnieje, czy istnieje konieczność przyjęcia do szpitala.
"Ktoś powinien zdiagnozować, że tego rodzaju zagrożenie występuje"
Piotr Niemczyk pytany, czy ten przypadek pokazuje, że polski system więziennictwa nie jest w stanie resocjalizować przestępców z chorobami psychicznymi, odparł: - Niestety, trochę to tak wygląda. Jednak zaznaczył, nie ma dostępu do żadnych wyników badań i kontroli systemu leczenia więźniów.
- W Polsce jest katalog incydentów o charakterze terrorystycznym, który mówi, że jeżeli ktoś deklaruje groźby, to nawet jeżeli ma zaburzenia psychiczne, to klasyfikuje się to jako przypadek zagrożenia terrorystycznego. Więc taki czy inny stan psychiczny sprawcy nie wyłącza charakteru tego czynu - powiedział.
- Tym bardziej uważam, że ktoś powinien w odpowiednim momencie zdiagnozować, że tutaj tego rodzaju zagrożenie występuje. To gdzieś musiało nastąpić na styku policja - Służba Więzienna i być może ABW. Bo jeżeli ktoś by uznał, że to jest zagrożenie o charakterze antyterrorystycznym, to powinna zostać poinformowana ABW - dodał.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24