O tym jaka będzie minimalna liczba pielęgniarek w szpitalu zadecyduje dyrektor placówki, a nie minister zdrowia – przewiduje rządowy projekt reformy służby zdrowia. Siostry obawiają się, że na niektórych oddziałach zabraknie personelu. W ciągu czterech lat w regionie odeszło z zawodu lub wyjechało za granicę 7700 pielęgniarek – pisze „Dziennik Polski”.
Przygotowany przez resort Ewy Kopacz program reformy służby zdrowia przewiduje, że po przekształceniu szpitali w spółki prawa handlowego przestanie obowiązywać rozporządzenie ministra zdrowia, które określa minimalną liczbę pielęgniarek, zatrudnionych w placówkach medycznych. O tym, ile ich będzie pracowało na danym oddziale, decydowałby prezes spółki.
Obowiązujące obecnie rozporządzenie z 1999 r. określa minimalną liczbę sióstr, przypadających na dany oddział. Problem w tym, że minimalne normy nie są zachowywane: np. na oddziałach tzw. niezabiegowych po południu powinny być cztery pielęgniarki, a w wielu szpitalach Małopolski jest ich zaledwie 2. Podobnie jest w nocy, kiedy nierzadko 40 pacjentów musi obsłużyć zaledwie jedna siostra! Do tego dochodzi problem braku salowych: wcześniej wyręczały one pielęgniarki w niektórych czynnościach, teraz na ogół są zatrudnione w zewnętrznych firmach, odpowiedzialnych wyłącznie za utrzymanie czystości.
Źródło: "Dziennik Polski"