Brazylijczycy toczą dramatyczną walkę z powodzią, która nawiedziła kilka regionów kraju. W dramatycznej sytuacji są amazońscy Indianie.
Stale przybierające, w tempie kilkudziesięciu centymetrów dziennie rzeki niszczą należące do Indian uprawy manioku, bananów i ziemniaków, które są podstawą ich wyżywienia.
W całym kraju trwa gorączkowa akcja niesienia pomocy ofiarom żywiołu. Bez dachu nad głową jest ponad 200 tys. ludzi, a co najmniej 32 już zginęły.
Do wielu rejonów można dotrzeć jedynie drogą lotniczą - wysoki poziom wody uniemożliwia bowiem żeglugę. Sprawy nie ułatwiają też ciągle padające deszcze, a meteorolodzy nie przewidują poprawy pogody w ciągu najbliższych tygodni.
Zniszczone wsie i miasta
W sumie klęska dotknęła siedem stanów Brazylii, głównie w rejonie Amazonii. W największym stopniu ucierpiał stan Maranho wzdłuż wybrzeża Atlantyku.
Brazylijska telewizja pokazuje zniszczone przez falę powodziową miasta i wsie w tym stanie, gdzie woda sięga dachów domów. Według dowódcy sił obrony cywilnej w Maranho Abnera Ferreiry, większość zalanych terenów pozostaje odcięta od świata. Zalane zostało sześć głównych autostrad w regionie.
Powódź spowodowała też zamknięcie linii kolejowej, którą m.in. transportowana jest ruda żelaza z głównej kopalni kraju Carajas.
Źródło: PAP