I znów walka. Choć tym razem w super cywilizowanych warunkach. Walka oczywiście o zdjęcia i emocje. Chodzi o mój pobyt w Juracie. Alterglobalisci nie zawiedli. Jak zwykle dostarczyli tego czego potrzebowałem.
Ich kolorowe happeningi i hasła, które wymyślają zawsze mnie bawią. Niech nikt nie myśli, że traktuje ich zupełnie niepoważnie. Problem zauważam. Ale jestem pełen podziwu dla ich pomysłowości. Już pomijam te wykrzykiwane frazy o terrorystach, wojnach, zagładzie świata. Tegoroczna demonstracja pod hasłem „Welcom to Hel(l)” rzeczywiście była niezłym słownym majstersztykiem. Gra słów perfekcyjna.
No i jeszcze jedno! Nie podpadli władzom Helu, które usilnie walczą o to, by mówić, że ośrodek prezydencki nie jest położony w Juracie, ale właśnie na Helu. Jeśli alterglobaliści wiedzieli o tym wcześniej (bo ja, przyznaję, dowiedziałem się o tym na miejscu!!!! ) to nawet gdyby coś przeskrobali, zapewne zostało by im to wybaczone. W końcu reklama we wszystkich mediach była. A Ci, którzy nie wiedzieli, że to demonstracja pewnie pomyśleli: taka duża grupa ubranych w letnie ciuchy, z napisem Hel(L) – hmm! To żywy dowód na to, ze jest tam gorąco jak w piekle.
Lepszej promocji przed wakacjami nie można sobie wymyśleć……
PRosiecki