W czyim interesie działał Zbigniew Wassermann jako koordynator ds. służb specjalnych? W czyim interesie mógłby działać jako członek komisji? Rozumiem, że na te pytania warto/powinno się odpowiedzieć zanim się uzna, że – jako członek komisji - mógłby być stronniczy. Czy siedmiogodzinne (z przerwami) przesłuchanie Wassermanna pozwala odpowiedzieć na tak postawione pytania? Spróbujmy.
OPINIOWANIE
W czyim interesie działał opiniując projekt ustawy o grach i zakładach wzajemnych z 15 maja 2007?
Zbigniew Wassermann zeznał, że jako minister koordynator miał obowiązek zaopiniowania tego projektu (zgodnie z regulaminem Rady Ministrów), podobnie jak kilkudziesięciu (między 40 a 50) innych projektów w tamtym czasie. Ten konkretny projekt opiniowały w sumie 32 podmioty. Wassermannowi podlegało pięć służb: ABW, CBA, SKW, SWW i AW. Dostał opinie od czterech służb. Nie dostał od AWW. Jak zeznał, nie wie, dlaczego. Opinie ABW i AW zostały przesłane od razu do ministerstwa finansów, do wiadomości ministra koordynatora. Tak bywa. Opinia SKW przyszła do koordynatora spóźniona, dlatego została przesłana do ministerstwa finansów natychmiast, w całości. Pozostaje opinia CBA.
Treść opinii CBA z 30 maja 2007 i to, co wybrał z niej minister Wassermann 31 maja 2007 już opisywałam: DLA PORZĄDKU
Poseł Wassermann nie powiedział nic nowego. Podkreślił, że punkty, z których zrezygnował były bezpodstawne z punktu widzenia prawa, kolidowały z istniejącymi już zapisami prawa i nie miały uzasadnienia. Dlaczego?
1. wprowadzenie procedury odwoławczej od decyzji naczelnika urzędu skarbowego ws. certyfikatu na prowadzenie działalności hazardowej
Wassermann: To regulowała ordynacja podatkowa i kodeks postępowania administracyjnego. To by był błąd natury prawnej.
2. uwaga, że w projekcie brakuje zapisu o obniżeniu podatku od wideoloterii
Wassermann: Projekt nie przewidywał takiej instytucji. W związku z tym nie było sensu tego typu uwagi, która ani nie była postulatem: „należy przywrócić podatek” albo „konieczne jest zapisanie podatku”. To było stwierdzenie: „nie ma w tym projekcie tego typu rozwiązania”. W projekcie noweli nie było mowy o opodatkowaniu wideoloterii, dlatego nie zajmowałem się skutkami obniżki podatków od tego typu gier (…). To jest bardzo dobre zadanie dla ministra finansów, a nie dla ministra-koordynatora.
Poseł Arłukowicz dopytywał, czy przewidywał, że pominięcie uwagi dotyczącej opodatkowania wideoloterii mogło być korzystne dla firm prowadzących kasyna. Czytam: czy pominął tą uwagę, żeby pomóc kasynom?
Wassermann: Wideoloterie zostały wprowadzone do ustawy w 2003 roku, ale w taki sposób, że nie dało się ich nigdy uruchomić. Miały być monopolem Skarbu Państwa, Totalizatora Sportowego. I tylko w takich kategoriach jest sens rozmowy o wideoloteriach. Ten projekt, który był opiniowany, w ogóle tego nie dotykał.
Dotykał inny projekt: ustawy o finansowaniu obiektów sportowych Narodowego Centrum Sportu oraz o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych z 14 maja 2007 roku. Z obniżką podatku od wideoloterii oraz zwolnieniem wideoloterii z dopłat. Polecam wpis: O PODATKU OD WIDEOLOTERII. Problemu więc jakby nie ma, bo obniżka i tak miała nastąpić, tylko inną drogą. A właściwie, inną ustawą.
3. propozycja rezygnacji z zapisu o 5-letnim okresie karencji dla tych, którzy stracili zezwolenie na prowadzenie działalności hazardowej i przywrócenia okresu 10-letniego
Wassermann: likwidacja tego artykułu nie przywraca 10-letniej karencji, bo jej nigdy nie było w dotychczasowych zapisach. Na tym polega bezzasadność prawna tej uwagi.
Z tych trzech uwag Mariusza Kamińskiego Zbigniew Wassermann nie skorzystał. Posłowie Platformy wielokrotnie dopytywali, dlaczego. I dlaczego nie zainteresował się zainteresowaniem szefa CBA podatkiem od wideoloterii. Wassermann powtarzał, że to nie była jego kompetencja. W czyim interesie działał?
W efekcie przesłał do ministerstwa finansów dwie uwagi. Jedna sugerowała, by nie rezygnować z tego zapisu:
Art. 4 ust. 4
Ustalenie statutu spółek, o których mowa w ust. 2 [CZYLI JEDNOOSOBOWYCH SPÓŁEK SKARBU PAŃSTWA], jego zmiana oraz zatwierdzanie sprawozdania zarządu z działalności spółki, sprawozdania finansowego za ubiegły rok obrotowy, a także rozporządzanie prawem lub zaciąganie zobowiązań do świadczenia o wartości przekraczającej równowartość 50.000 euro i podjęcie uchwały o podziale zysku albo pokryciu straty wymagają zgody ministra właściwego do spraw finansów publicznych.
Czyli – obok nadzoru ministra skarbu państwa – zostawić też nadzór ministra finansów. Druga uwaga sugerowała, by w tym artykule:
art. 24a ust. 4
Zgłoszenie, o którym mowa w ust. 1 [DOTYCZĄCE LOKALIZACJI SALONÓW I PUNKTÓW GIER], powinno zawierać:
1) nazwę i status prawny zgłaszającego;
2) dane osobowe (imiona i nazwiska, obywatelstwo, miejsce zamieszkania, cechy dokumentu tożsamości) osób zarządzających podmiotem, występujących ze zgłoszeniem;
… sformułowanie "cechy dokumentu" zastąpić stwierdzeniem "cechy jednoznacznie identyfikujące dokument". Ustęp ma jeszcze cztery punkty. Bez znaczenia dla sprawy. Posłowie dopytywali, czy Wassermann z kimś konsultował zmiany. Odpowiadał, że jego prawnicy byli w kontakcie z prawnikami CBA.
NOTATKA GOSIEWSKIEGO
W czyim interesie działał nie wiedząc o notatce Gosiewskiego z 2 sierpnia 2006?
O notatce m.in. we wpisie Z MINISTERSTWA FINANSÓW DO MINISTERSTWA FINANSÓW
Wassermann zeznał, że o tej notatce dowiedział się dopiero jako członek komisji hazardowej. Kiedy był koordynatorem ds. służb specjalnych takiej wiedzy nie miał:
Notatka nie ma rozdzielnika na koordynatora. Nigdzie nie ma mojego nazwiska. Ja nigdy się z tą notatką nie spotkałem. Nie wiedziałem o niej.
Zeznał też, że siłą rzeczy nie wie, co działo się z notatką po tym, jak trafiła do CBA. Bo Mariusz Kamiński o tej notatce nigdy z nim nie rozmawiał. Ocena Wassermanna była taka: CBA powinno było sprawdzić notatkę (czy, a jeśli tak, to jak się ma do rzeczywistości) i albo zająć się sprawą albo notatkę zarchiwizować (jeśliby stwierdziło, że zagrożenia nie ma). Poseł Arłukowicz pytał, czy dokumenty mogły zostać zniszczone. Wassermann odpowiedział, że nie ma wiedzy na temat przypadków niszczenia przez służby specjalne dokumentów innych niż takie, których niszczenie nakazuje prawo w określonym czasie bądź przestrzeni. Byłoby to naruszenie prawa. Nie można niszczyć dokumentów, które mogą mieć pewne znaczenie. Ciągle nie wiemy, co działo się z notatką. CBA mówi, że ostatnim tropem jest potwierdzenie, że z końcem sierpnia 2006 wpłynęła do Biura. Tu trop się urywa.
ANALIZA CBA
W czyim interesie działał nie mając wiedzy o analizie CBA z czerwca 2007?
O analizie we wpisie CBA KONTRA PIS
Wassermann zeznał, że o analizie nie wiedział. Znowu szef CBA nie uznał za stosowne poinformowanie o niej swojego przełożonego. Co samego Wassermanna nie dziwi: nie kończyła się żadnym wnioskiem, z którego wynikałoby, że trzeba uruchomić dalsze czynności (…) W ocenie szefa CBA, za czasów którego analiza została wytworzona, była ona bezwartościowa (…) dzisiaj znając treść tej analizy uważam, że nie powinna do mnie dotrzeć, bo wtedy by się dostało szefowi służby za taką jakość pracy. Posłów Platformy to dziwiło. I dopytywali dalej. Wassermann przyznał, że spotykał się z szefami służb co najmniej raz w tygodniu, po kilka godzin. Ale nigdy nie dostał żadnej informacji o zagrożeniu związanym z hazardem. On też nie pytał, bo nie miał takich sygnałów. Pamięta jedynie jakiś problem z Totalizatorem Sportowym związany z torami wyścigów konnych. Ale wiązał ten problem nie tyle z hazardem, co z Totalizatorem: zagrożenie polegało na tym, że ktoś chciał zarobić duże pieniądze sprzedając nieruchomość, a nie łączy się to z tematem prac komisji w sensie gier hazardowych.
ZBIGNIEW MACIOSZEK
W czyim interesie działał nie wiedząc, że Macioszek z jego gabinetu trafił do zarządu Casinos Poland, jednej z największych spółek hazardowych w Polsce?
Zeznał, że wtedy nie wiedział. Wtedy, to znaczy w listopadzie 2007 roku, kiedy zapadła decyzja, że Zbigniew Macioszek zostanie powołany do zarządu Casinos Poland: Nie wiedziałem, co się z nim dzieje, gdy mój zespół się rozpadł. Gdy przegraliśmy wybory, ci ludzie szukali sobie pracy. Nie mam obowiązku śledzić losów ludzi, którzy kiedyś ze mną pracowali.
Poseł Urbaniak wypomniał Wassermanowi wypowiedź dla „Dziennika” z 14 grudnia 2009. Fragment artykułu:
Wassermann kłamał w sprawie Zbigniewa Macioszka, swojego doradcy w czasie ministrowania. Potem Macioszek został członkiem zarządu Casinos Poland – jednej z największych firm branży hazardowej w Polsce. Wassermann twierdzi, że stało się to w grudniu 2007 r., a więc już za rządów PO. Ale PO ma dowody, że było to 9 listopada, na tydzień przed dymisją rządu Kaczyńskiego. – Macioszek jest apolitycznym fachowcem, działał w biznesie, i gdy przestał być moim doradcą, mógł robić, co chciał. Nie kłamałem, bowiem nie mówiłem pod przysięgą, tylko wypowiadałem się dla mediów. Miałem informacje, że Macioszek formalnie zasiadł w zarządzie Casinos w grudniu 2007 r. – zapewnia Wassermann.
W KRS widnieje data 27 grudnia 2007, ale – jak mówili posłowie - są dokumenty, które potwierdzają, że decyzja o powołaniu Zbigniewa Macioszka do zarządu Casinos Poland zapadła 9 listopada 2007, a więc tak jak pisał Maciej Duda w „Dzienniku”, na tydzień przed dymisją rządu PiS. Czyli to nie Platforma, a jeszcze PiS zaprosił Macioszka do spółki skarbu państwa zajmującej się hazardem. Pytanie, czy to coś zmienia w sytuacji Zbigniewa Wassermanna, skoro pod przysięgą zeznaje, że nie wiedział, gdzie znalazł zatrudnienie jego asystent. A pytany dlaczego Macioszek go nie poinformował, odpowiada: Nie wiem. Jak go spotkam, to zrobię mu porządną awanturę.
SPOTKANIE Z SZEFEM CASSINOS POLAND
W czyim interesie? Czy w interesie Zbigniewa Macioszka?
Poseł Urbaniak pytał o spotkanie, w którym uczestniczyli: Zbigniew Wassermann, prezes Casinos Poland i ówcześni prezesi firm udziałowców Casinos Poland, czyli PLL LOT i Portów Lotniczych. I o to, czy podczas tego spotkania padła propozycja zatrudnienia Macioszka jako członka zarządu Casinos Poland. Wassermann odpowiadał, że takie spotkanie miało miejsce. W Kancelarii Premiera. Nie pamięta kiedy, ale na pewno nie było to „niedługo” przed tym, jak Macioszek dostał posadę w zarządzie Casinos Poland. Jest przekonany, że fakt spotkania został odnotowany w dokumentach Kancelarii.
Czego dotyczyło? Problemu zadłużenia Casinos Poland i sygnalizacji, że gdyby panowie uzgodnili między sobą wspólne działanie, można by nie dopuścić do upadku tej spółki skarbu państwa (..) Sprawa była przedstawiana jako zagrożenie dla bytu spółki. Wassermann zeznał, że skierował gości do ministra infrastruktury, Jerzego Polaczka. Prosiłem, aby w ramach tych trzech podmiotów skarbu państwa próbowali rozwiązać tę sprawę.
Wassermann zapewniał: Nie rozmawialiśmy o członkostwie pana Macioszka. Nie podejmowałem żadnych działań w sprawie zatrudnienia pana Macioszka. Ale nie dziwię się, że tam trafił, bo to świetny specjalista, kształcony także w Stanach Zjednoczonych. Wassermann nie wie, kto rekomendował go na to stanowisko. Macioszek we wspomnianym spotkaniu nie brał udziału. A sam fakt spotkania Wassermanna nie dziwi: Bezpieczeństwo państwa to także bezpieczeństwo ekonomiczne, lotnictwo – terroryzm, proszę nie zadawać takich pytań… Pytał poseł Neumann: co mają służby do Casinos Poland. I dlaczego prezes spółki oraz szefowie spółek – udziałowców przyszli z problemem akurat do niego.
TEKSAŃSKI RAPORT
W czyim interesie o raporcie nie wiedział?
Raport Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego stanu Teksas z lipca 2006 mówił m.in. o prawie 20 milionach dolarów dla Józefa Blassa za pomoc przy przedłużeniu kontraktu firmy GTech z Totalizatorem Sportowym w 2001 roku. Milionach – jak napisano w raporcie - „za nic”. A właściwie za „monitorowanie polskiego rządu”. Łódzka prokuratura właśnie odwiesiła śledztwo w tej sprawie.
O raporcie - we wpisie GTECH (HI)STORY
Wassermann: ani w stanie Texas, ani na Grenlandii, ani w Arktyce nie miałem wiedzy tak daleko sięgającej. Ale nadużycie polega na takim bardzo przemyślanym działaniu przez pana Urbaniaka, obrzucania mnie pewnymi zarzutami, bo bardzo łatwo było z tego wysnuć taki wniosek, że pan Urbaniak mnie stawia w roli osoby, która powinna się bronić, a ja po prostu cały czas mogę tylko współczuć, że taką wiedzą i w taki sposób pan, panie pośle, zadaje pytania. Innymi słowy, poseł Wassermann jako koordynator ds. służb specjalnych o raporcie wiedzy nie miał.
JÓZEF BLASS
W czyim interesie nie zna szczegółów śledztwa w sprawie 20 milionów dolarów dla Józefa Blassa?
Chodzi o wspomniane już „odwieszone” po ośmiu latach śledztwo, które 28 lutego 2001 roku wszczęła łódzka prokuratura. Zbigniew Wassermann był wtedy p.o. Prokuratora Krajowego. A śledztwo dotyczyło przetargu na obsługę Totalizatora Sportowego, który wygrała firma GTech. I wynagrodzenia, które za pomoc GTechowi dostał Józef Blass. Prawie 20 milionów dolarów.
Wassermann o śledztwie słyszał, bo było głośne, ale wiedzy nie miał: Nie uchylam się, ale nie pamiętam. Nie znam akt tego śledztwa. Ale przypuszczam, że może być bardzo interesujące dla komisji.
ARCHIWALNA DEPESZA PAP:
2001-03-02 14:29
Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie przetargu w TS
Prokuratura Okręgowa w Łodzi wszczęła śledztwo w sprawie korupcji przy przetargu na operatora on-line dla Totalizatora Sportowego - poinformowała w piątek PAP Maria Świetlicka, rzeczniczka prasowa prokuratury okręgowej w Łodzi. 'Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie korupcji pracowników Totalizatora Sportowego' - powiedziała PAP Świetlicka. Odmówiła jednak podania jakichkolwiek szczegółów w tej sprawie. Anna Kamińska, rzeczniczka ministra sprawiedliwości, poinformowała PAP, że polecenie wszczęcia śledztwa w tej sprawie wydał minister Lech Kaczyński. Władysław Jamroży, prezes Totalizatora Sportowego, powiedział PAP, że przetarg na operatora systemu on-line odbył się zgodnie z prawem i nie nastąpiły żadne nieprawidłowości przy wyłanianiu zwycięzcy.
'Nie było żadnych nieprawidłowości przy przetargu. Proces był tak zorganizowany, aby podmioty, które brały w nim udział, miały równość dostępu do informacji, jak i możliwość równego korygowania własnych ofert' - powiedział Jamroży. Zaznaczył, że przetarg był monitorowany przez renomowaną kancelarię prawniczą i audytora.
"Sami zwróciliśmy się do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli wyboru operatora i liczymy, że kontrola ta zostanie przeprowadzona nie tylko w Totalizatorze, ale również w ministerstwach. Wokół tej sprawy było wiele różnych zachowań osób spoza Totalizatora niejasnych i trudnych do wytłumaczenia" - powiedział Jamroży.
Dodał, że Totalizator posiada dokładną dokumentację całego przebiegu przetargu i udostępni ją prokuraturze.
Jednak zarząd Totalizatora nie podjął decyzji o wyborze GTECH na operatora systemu w Totalizatorze Sportowym jednogłośnie. "Za" głosował Władysław Jamroży oraz Zbigniew Wujec. Przeciw uchwale był Leszek Raćkowski.
Zdaniem Raćkowskiego, podjęta przez zarząd w środę decyzja o wyborze operatora jest nieważna.
"Uważam, że te decyzje są nieważne, ale to nie znaczy, że nie powinny być podjęte w normalnym trybie" - powiedział PAP w piątek Raćkowski. Jego zdaniem decyzja o wyborze operatora nie powinna zapaść w środę, tylko w innym "możliwie najbliższym terminie".
"Nie było czasu na gruntowne zapoznanie się z rekomendacjami przedstawionymi zarządowi przez zespół negocjacyjny" - powiedział Raćkowski.
W środę Totalizator Sportowy Sp. z o.o. wybrał amerykańską firmę GTECH Corporation na dostawcę i operatora systemu informatycznego on-line. Podpisanie umowy o wdrożeniu systemu nastąpi po uzyskaniu zgody Ministerstwa Skarbu Państwa.
W biurze prasowym Ministerstwa powiedziano PAP, że minister skarbu zbada przetarg na wybór operatora on-line i postara się jak najszybciej wydać opinię w tej sprawie.
Aleksandra Gieros, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów, powiedziała PAP, że minister finansów Jarosław Bauc zawiadomił w połowie lutego ministra sprawiedliwości o "niepewnościach i podejrzeniach" dotyczących przetargu na system informatyczny on-line Totalizatora.
"Jeśli okazałoby się, że istnieją podejrzenia, iż nie wszystko odbywa się zgodnie z prawem, to obowiązkiem ministra finansów, jako urzędnika państwowego, było przekazanie tych wątpliwości Prokuratorowi Generalnemu" - powiedziała Gieros.
O nieprawidłowościach przy przetargu Bauc dowiedział się w czwartek od byłego amerykańskiego ambasadora w Niemczech, który poprosił ministra o spotkanie.
Rzeczniczka nie powiedziała, jakie nieprawidłowości zgłaszał ambasador.
Według piątkowej "Gazety Wyborczej" minister finansów rozmawiał w czwartek z minister skarbu Aldoną Kamelą-Sowińską o zmianie władz Totalizatora Sportowego.
Biuro prasowe resortu skarbu potwierdziło PAP, że takie spotkanie się odbyło.
GTECH jest obecnym operatorem systemu. Totalizator Sportowy rozpisał konkurs na nowego dostawcę systemu on-line, ponieważ umowa z GTECH wygasa z końcem października 2001 roku.
O kontrakt na system informatyczny Totalizatora, oprócz GTECH, starała się również amerykańska firma AWI oraz skandynawski Telenor.
Wartość kontraktu zależy od obrotów Totalizatora. Prasa szacuje go na około 100 mln USD.(PAP)
I JESZCZE… TOMASZ MALARZ
W czyim interesie Wassermann go sobie nie przypomina?
Pytał poseł Urbaniak. Czy poseł Wassermann zna Tomasza Malarza. Wassermann na to: Nie przypominam sobie takiego nazwiska. Poseł Urbaniak pytał dalej: A jeśli okazałoby się, że Tomasz Malarz jest oficerem ABW, powinien pan pamiętać czy nie? Wassermann: Nie znam. Na co Urbaniak, że Wassermann mija się z prawdą i że chciałby skonfrontować jego zeznania z dokumentami ściśle tajnymi. Także dlatego poseł Wassermann będzie przesłuchiwany na posiedzeniu niejawnym. Także dlatego zapowiedział wniosek do komisji etyki poselskiej przeciwko posłowi Urbaniakowi. Zapowiedział też, że rozważy kroki prawne.
Tomasz Malarz – jak wynika z kalendarium Kancelarii Premiera przesłanego komisji – jako dyrektor Departamentu Prawno – Kontrolnego w ministerstwie sportu - 2 listopada 2006 został powołany do zespołu Zyty Gilowskiej, który pracował nad ustawą hazardową. Jak donosiły media, był funkcjonariuszem ABW za czasów rządów PiS oddelegowanym do ministerstwa sportu.
O roli Malarza w aferze gruntowej: http://www.rp.pl/artykul/70195.html
Wassermann tłumaczył, że nie miał takiej wiedzy. Jeszcze przed posiedzeniem (14 grudnia) w rozmowie z „Dziennikiem” mówił: Jako koordynator służb specjalnych nie miałem uprawnień, by decydować o ruchach służb specjalnych. Te pytania powinni kierować do byłych szefów służb. Podczas przesłuchania upominał posłów Platformy, że nie znają się na specyfice funkcjonowania służb.
To chyba tyle. Mam nadzieję, że nie pominęłam niczego ważnego. Świadomie pominęłam emocje. Żeby skupić się na faktach. To jeszcze jeden fakt na koniec. Poseł Arłukowicz złożył wniosek o wszystkie dokumenty ABW dotyczące Totalizatora Sportowego i prac nad ustawą hazardową. Po zeznaniach Zbigniewa Wassermanna warto na pewno zapytać szefów służb, dlaczego nie informowali koordynatora o zagrożeniach związanych z hazardem? I czy to oznacza, że ich nie było? Czy może nikt się tym nie interesował? A jeśli tak, to dlaczego?