Legendarna cykliczna wystawa kobiecego aktu i portretu „Venus”, której ostatnia odsłona odbyła się w Krakowie siedemnaście lat temu, ma szansę powrócić na salony – informuje „Dziennik Polski”.
Do organizatora „Venus”, Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego, zwróciła się jedna z poważnych spółek giełdowych, proponując wspólne wznowienie konkursu fotograficznego i związanych z nim wystaw.
Oferta ucieszyła prezesa KTF i pomysłodawcę „Venus” Władysława Klimczaka. – Potwierdzam otrzymanie takiej propozycji, ale na razie nie mogę mówić o szczegółach. Jestem pewien, że wznowienie „Venus” uradowałoby nie tylko mnie. Do dziś otrzymuję listy od fotografików z całego świata, dopytujących się o losy naszego konkursu. Na pewno więc znaleźliby się chętni do udziału w imprezie – mówi prezes Klimczak.
Wspomniana spółka nie chce mówić na temat swej inicjatywy, zasłaniając się tajemnicą handlową oraz niewielkim na razie zaawansowaniem rozmów. Łatwo się jednak domyślić, że chciałaby wykorzystać „Venus” dla swych akcji promocyjnych.
Pierwsza wystawa aktu i portretu w cyklu „Venus”, jeszcze tylko ogólnopolska, odbyła się w 1970 r. Jej sukces sprawił, że od roku następnego impreza zyskała zasięg międzynarodowy. W konkursach brały udział tysiące najlepszych fotografików z ponad 90 krajów. Do galerii KTF w pałacu Pugetów przy ul. Bohaterów Stalingradu 13 (dziś Starowiślnej) ustawiały się kilometrowe kolejki. Ponieważ wstęp był dozwolony od 16 roku życia, uczniowie fałszowali szkolne legitymacje.
Władysław Klimczak odżegnuje się od wszelkich podejrzeń i oskarżeń o szerzenie pornografii. – To były wystawy pokazujące piękno ciała. Przecież nagość funkcjonowała w sztuce od jej zarania. Przybyło tylko kolejne medium, fotografia – mówi prezes KTF.
Źródło: Dziennik Polski