Dramat w kopalni węgla w Gliwicach. Zginął 45-letni górnik przygnieciony metalową konstrukcją. Chwile grozy przeżyli też pracownicy kopalni miedzi KGHM w Polkowicach. 800 metrów pod ziemią wybuchł pożar. W chwili wybuchu w kopalni znajdowało się ok. 280 osób. Na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał.
Dramat rozegrał się w środę w kopalni "Sośnica" w Gliwicach. 46-letni górnik został przygnieciony metalową konstrukcją szafy elektrycznej - podaje Wyższy Urząd Górniczy i Kompania Węglowa.
Do wypadku doszło 950 metrów pod ziemią. Okoliczności tragedii wyjaśnia teraz Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach.
Zmarły górnik jest 28. śmiertelną ofiarą wypadków przy pracy, do jakich doszło w tym roku w polskim górnictwie.
Pożar w Polkowicach
O szczęściu mogą za to mówić górnicy z kopalni miedzi KGHM w Polkowicach. Tam tuż przed godz. 9 pojawił się ogień na głębokości 810 metrów. Jak relacjonują pracownicy kopalni, zapalił się taśmociąg.
Na teren kopalni weszli ratownicy. Akcja ratunkowa zakończyła się po godz. 10.
Na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał, choć, jak podają przedstawiciele kopalni, załoga mogła liczyć nawet 280 osób.
- Jedna osoba trafiła na badania do szpitala, bo poczuła się źle już po wyjściu na powierzchnię - powiedział rzecznik prasowy kopalni Przemysław Ziółek.
Źródło: Kontakt TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24