Banki i firmy zarządzające systemami kart płatniczych chcą przekonać nas do rezygnacji z portfeli. Przyszłością mają być płatności za pomocą telefonu, który ma stać się „portfelem nowej generacji”. Zapłacimy nim w kiosku, wypłacimy gotówkę z bankomatu, czy dokonamy przelewu na wybrany numer telefonu.
Obecnie głównym sposobem płatności przy pomocy telefonu jest wykorzystanie tak zwanej technologii NFC. Na urządzeniu instalujemy oprogramowanie od swojego banku i zamieniamy nasz smartfon w odpowiednik karty zbliżeniowej. Wystarczy, że przyłożymy go do czytnika i już zapłaciliśmy za zakupy.
W styczniu porozumienie odnośnie rozwijania tej technologii podpisali dwaj giganci: Samsung i Visa. Nowe smartfony koreańskiego koncernu mają mieć standardowo zainstalowane oprogramowanie od Visy, służące do płacenia technologią zbliżeniową NFC.
Takie rozwiązanie w Polsce, jako pierwszy, wprowadził już wcześniej, bo jesienią 2012 roku duet banków mBank i Polbank, współpracujący z siecią T-Mobile i operatorem kart MasterCard. Później do programu dołączyła między innymi sieć Orange.
Nowe podejście
Nieco inną nową technologię z zakresu płatności mobilnych wprowadza właśnie PKO BP. Bank w czwartek oficjalnie ogłosił, że uruchamia "bankowość mobilną nowej generacji - 4G", w formie aplikacji o nazwie IKO, którą będzie można instalować na telefonach. Jeszcze w 2013 roku będą mogli z niej korzystać też klienci innych banków, nie posiadający konta w PKO BP.
Bank przekonuje, że jego program jest "nową jakością", bo łączy w sobie możliwości płatnicze, czyli np. płacenie w sklepach czy wypłacanie pieniędzy z bankomatów, z funkcjami bankowymi, czyli sprawdzaniem salda rachunku, jego historii czy wykonywaniem przelewów (np. na wskazany numer telefonu).
Program PKO BP nie korzysta z technologii NFC. Nasz telefon nie zamieni się więc w kartę zbliżeniową. W zamian, gdy będziemy mieli zapłacić w sklepie, program IKO wygeneruje sześciocyfrowy kod, który będziemy musieli wpisać na terminalu do kart. Resztę załatwi system. Podobnie z wypłatą z bankomatu. Na klawiaturze trzeba będzie wpisać kod z telefonu i dostaniemy pieniądze.
Taki system ma być znacznie tańszy niż ten wykorzystujący technologię NFC i szerzej dostępny, bo aby z niego korzystać, nie trzeba mieć nowego modelu smartfona. Zaoszczędzić mają też sprzedawcy, którzy od transakcji z pomocą technologii zbliżeniowej płacą relatywnie wysoką marżę.
Trudne początki
Pomimo wygody, jaką niosą z sobą płatności przy pomocy telefonu, na razie takie usługi nie cieszą się wielkim zainteresowaniem.
Według szacunków firmy IDC Financial Insights z końca 2012 roku, płatności mobilne w 2017 roku osiągną poziom biliona dolarów, co ma odpowiadać 2,5 procenta całkowitej wartości transakcji, które mogłyby zostać dokonane przy pomocy urządzeń mobilnych, gdyby istniała odpowiednia technologia i zainteresowanie.
Tak słaby prognozowany wynik to po części wynik tego, że technologia płatności mobilnych jest dopiero w powijakach. Jedną z barier jest to, że smartfony obsługujące NFC nie są standardem. Na przykład nie mają jej iPhone'y. Być może programy takie jak ten od PKO BP, nie wymagające NFC, pozwolą ominąć tę barierę.
Problemem jest też to, że na tym bardzo jeszcze młodym rynku co chwilę pojawiają nowe programy do płatności mobilnych i różne firmy chcą zdobyć jak największą część zysków. Skutkuje to dużym rozdrobnieniem i brakiem standardów.
Czy to bezpieczne?
Pozostaje jeszcze jeden bardzo ważny czynnik - zaufanie klientów. Wiele ludzi postrzega takie płatności jako mniej bezpieczne. Firmy zapewniają jednak, że tak nie jest, a jeśli ktoś zaufał kartom zbliżeniowym, to równie dobrze może zawierzyć płatnościom telefonami.
Na przykład PKO w swoim programie IKO wprowadziło dodatkowy zabezpieczający kod PIN, a kody niezbędne do zatwierdzenia płatności są ważne tylko przez dwie minuty po wygenerowaniu. - Nawet w przypadku utraty telefonu przez klienta, osoby trzecie nie będą mogły z aplikacji skorzystać, a tym samym dokonać nieuprawnionych transakcji, ponieważ aplikacja jest zabezpieczona kodem PIN - mówi Wojciech Bolanowski, dyrektor Pionu Bankowości Elektronicznej w PKO BP.
Poważną przewagą tradycyjnego portfela nad telefonami jest jeszcze kwestia zasilania. Ten pierwszy zadziała w każdej sytuacji, a ten drugi niekoniecznie, bo na przykład wyczerpie się bateria, albo nie będzie zasięgu.
Pozostaje pytanie, czy zalety w postaci wygody i przyśpieszenia procesu transakcji przeważą wady. Firmy inwestujące w technologię płatności mobilnych zapewniają, że tak i taka jest przyszłość.
Autor: Maciej Kucharczyk/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock