Jeśli USA i Polska rzeczywiście są zainteresowane tym, by gwarantować, że baza antyrakietowa nie będzie skierowana przeciw Rosji, to jesteśmy gotowi rozważyć ich konkretne propozycje. Mowa powinna być jednak właśnie o gwarancjach, a nie o kosmetycznych gestach politycznych - oświadcza szef rosyjskiego MSZ, minister Siergiej Ławrow w artykule opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą".
Ławrow podkreśla, że Polacy, poza politycznymi i wojskowymi korzyściami płynącymi z ustanowienia "szczególnych stosunków sojuszniczych" z USA będą też musieli dzielić się odpowiedzialnością za związane z tym ryzyka. Zastrzega jednak: "Zostawiamy otwarte drzwi dla poważnych negocjacji".
Minister odrzuca polską ocenę konfliktu na Kaukazie. Pisze, że to Gruzja dokonała "wiarołomnej agresji" na rosyjskie siły pokojowe: "Agresją przeciw Osetii Południowej kierownictwo w Tbilisi samo postawiło krzyżyk na integralności terytorialnej Gruzji. Wzywamy naszych partnerów, by poszli za przykładem Rosji i uznali nowe realia".
Przyjęcie warunków Ławrowa byłoby zgodą na postulowany od lat przez Moskwę "nowy koncert mocarstw na miarę XXI w.". Na to, by politykę światową kreowały największe państwa wspierane przez mniejszych sojuszników - komentuje na łamach "GW" Marcin Wojciechowski.
Jego zdaniem, przesłanie Ławrowa powinno zmobilizować polskich polityków do wypracowania nowej europejskiej polityki wobec Rosji oraz jej sąsiadów, głównie Gruzji i Ukrainy. Inaczej "koncert mocarstw" podzieli Europę na strefy państw o większej i mniejszej suwerenności. Polskę Moskwa widziałaby co prawda w strefie państw całkiem suwerennych, ale już nasi wschodni sąsiedzi pozostawaliby pod jej skrzydłami.
Ze względu na naszą historię nie jesteśmy kandydatem do udziału w "nowej Jałcie" - ocenia komentator "GW".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"