Mam takie nieodparte wrażenie, że politycy budząc się każdego dnia rano, na "dzień dobry" zastanawiają się co by tu jeszcze… "Co zrobić, by Naród nie przegapił, że wstaliśmy." No właśnie. I robią i mówią. Skutki są widoczne gołym i uzbrojonym okiem. Tak jak wczoraj.
Piękne Święto, piękna pogoda, nic tylko wypoczywać i świętować. Leżeć, opalać się, a może pójść na spacer, może na plac, pomachać flagą, poczuć, że jesteśmy "jedno". Ale się nie da. Bo przecież politycy muszą coś powiedzieć. Strzyknąć jadem i udać się na obiad. Zasłużony – w końcu "pismaki" maja już co robić, ludziska o czym myśleć, przepiórkę można spożyć. Albo coś z grilla. W końcu grilla też wymyślili politycy. Wdzięczny Naród nie wie teraz jak podejść do rusztu by nie skalać.