Lokatorzy tak jak stali uciekali z domów - zaalarmowała nas o pożarze na osiedlu Słonecznym w Aleksandrowie Łódzkim internautka Marta. W nocy zapaliła się remontowana elewacja bloku. Ogień dostał się do dwóch mieszkań. Wszystko wskazuje na to, że było to podpalenie.
Podpalacz chodził po rusztowaniach?
- W nocy lokatorzy zaobserwowali ruch na rusztowaniach - relacjonuje internautka Marta, mieszkanka osiedla. Najprawdopodobniej mieszkańcy bali się włamania i natychmiast powiadomili policję. Po chwili pojawił się dym. Ogień szybko zajął styropian, którym ocieplane były ściany bloku. Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznie w ogniu stanęły też drewniane deski na konstrukcji rusztowań.
Po chwili płomienie zaczęły wdzierać się przez okna łazienkowe do mieszkań. - Lokatorzy tak jak stali, uciekali z domów – opowiada internauta.
Brakowało hydrantów a węże były za krótkie
Z jej relacji wynika, że minęło dużo czasu zanim na miejscu pojawiła się straż pożarna. Jak poinformował w TVN24 Jerzy Szeligowski z Państwowej Straży Pożarnej, zgłoszenie o pożarze odebrano dokładnie o 00.35. Nie sprecyzował jednak, o której strażacy pojawili się na miejscu.
Tłumaczy jedynie, że najprawdopodobniej mieszkańcy najpierw powiadomili o niebezpieczeństwie włamania policję. Dodaje też, że informacja, którą dostali strażacy była – jak się wyraził - dość lakoniczna – dlatego mieli problem z ustaleniem, jaki sprzęt powinien zostać wysłany na miejsce pożaru.
Z płonącą elewacją najpierw walczyli strażacy z OSP, ale ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał i niezbędna była interwencja państwowej straży.
- Okazało się, że nikt nie wie gdzie są hydranty, wejście na dach jest zamknięte i nie ma go jak otworzyć, a węże nie są dość długie. Strażacy jednak przyzwyczajeni zapewne do podobnych przeszkód wzorowo dali sobie radę – relacjonuje akcję internautka Marta.
Dwie osoby podtrute dymem
Pożar zniszczył 78 metrów ociepleń i 6 metrów pomostów rusztowań. Ogień wdarł się do dwóch mieszkań, w trzech kolejnych zniszczone zostały okna.
Dwóch mieszkańców bloku zatruło się dymem i trafiło na obserwację do szpitala.
Najprawdopodobniej przyczyną pożaru było podpalenie. Na razie nie udało się znaleźć sprawcy.
Źródło: Kontakt TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Szeligowski z Państwowej Straży Pożarnej, (TVN24, intrnautka Marta)