Laureat Pokojowej Nagrody Nobla z oficjalną wizytą w Chinach. Nagroda zobowiązuje, więc już na dwa tygodnie przed wyjazdem odwołał spotkanie z Dalajlamą. Odwołał, chociaż wcale nie chodziło o prowokacyjne spotkanie na pokładzie Air Force One w drodze do Pekinu. Spotkać miał się w Waszyngtonie i w dodatku prywatnie. Ale lepiej nie. W końcu przecież za coś tego Nobla się ma, prawda?
Dalsze sukcesy Noblista odniósł na miejscu. Po spotkaniu z przywódcą Chin zgodził się na odwołanie sesji pytań na konferencji prasowej – wszak mogłoby paść jakieś niepolityczne. Odwagę wykazał za to na spotkaniu ze studentami. Ostro wypowiedział się przeciwko cenzurze Internetu. Wysłuchało go trzystu wybranych studentów.
Czy Barack Obama jest bezsilnym przywódcą pogrążonego w sporach małego państewka, czy głową jedynego światowego supermocarstwa, od którego bezpośrednio zależy także potęga gospodarcza Chin? Przy ograniczeniu eksportu do USA chiński smok stałby się przyczajonym tygryskiem. I nie trzeba do tego gigantycznej armii ani bomb atomowych. Wystarczy mieć odrobinę… jak to mówią Meksykanie? Cojones?