Bardzo lubię dodatek „Duży Format” Gazety Wyborczej. Mają tam fantastycznych autorów i pasjonujące reportaże. Prawdziwe prasowe teksty w starym, dobrym stylu. Ostatnio reporterzy DF zajmują się jedną z czołowych postaci polskiej historii. Poniżej kilka cytatów wyrwanych z kontekstu.
„A jeśli w Gdańsku stanie się cud? Czy Wałęsa stawi czoła ekstremie i przestawi kurs związku z konfrontacji na porozumienie? (…) - Mietku, do końca próbuj z nimi rozmawiać - powtarzał wicepremierowi Rakowskiemu, z którym przez ostatnie dziesięć miesięcy zżył się tak blisko jak z żadnym cywilem. (…) Słowo "konfrontacja" budziło w nim przerażenie. Wiedział, że w polskich warunkach "strajk generalny" to w gruncie rzeczy powstanie narodowe. (…)
Był wyczerpany. Trudno już zliczyć spotkania z ostatnich tygodni. Zawsze w tej samej szaro-zielonej scenerii - szaro od dymu, zielono od mundurów. On, abstynent od zawsze, też zaczął palić. (…)
Dochodzi godzina 14. Spogląda na meldunki z Gdańska. Nic się nie zmieniło, w "Solidarności" wciąż kurs na konfrontację. Adiutant melduje, że dzwoni gen. Kiszczak. Naciska przycisk na pulpicie telefonicznym i wydaje rozkaz. Wszystko więc pozostawił za sobą. Poza lękiem, że coś pójdzie niezgodnie z planem i poleje się krew.”
Tyle wyrywania z kontekstu. Powiedziałem coś o tekstach w starym, dobrym stylu? Chylę czoła. Bo nie da się ukryć, że tym razem dziennikarzom Gazety Wyborczej udało się fantastycznie wejść w skórę i poczuć styl poprzedniej epoki. Powyższy cytat opisuje wewnętrzny dramat generała Jaruzelskiego, który 12 grudnia 1981 podejmuje jedyną – co jasno wynika z tekstu – słuszną decyzję, która uratuje Polskę. To nie Jaruzelski Wojciech, to prawie Święty Wojciech.
Za styl, za jakość tekstu, za intelektualnie prowokujący i zmuszający do myślenia zabieg napisania laudacji na cześć generała mogę tylko zawołać: kapelusze z głów. Klasa.