Nie można bez końca burzyć i zastępować starych budynków nowymi. Trzeba też zachowywać wybitne dzieła współczesnej architektury. Inaczej Warszawa straci tożsamość – alarmuje "Życie Warszawy".
Z pejzażu stolicy znikają kolejne nietypowe budynki. Wczoraj gazeta opisała plany spółki NDI SA, która na miejscu Sezamu chciałaby postawić biurowiec. To nie byłby pierwszy przypadek wyburzenia cennego obiektu - zauważa "ŻW".
Kina Moskwa, Praha i Skarpa, Supersam przy Puławskiej czy pawilon Chemii przy Brackiej można już oglądać tylko na archiwalnych fotografiach. Już kilka lat temu historycy sztuki i architekci, zaniepokojeni przyszłością współczesnej architektury, próbowali interweniować. Stworzyli listę najcenniejszych obiektów, które trzeba chronić.
Znalazły się na niej m.in. osiedle Sady Żoliborskie Haliny Skibniewskiej, gmach NBP Bohdana Pniewskiego, bar Wenecja Jerzego Sołtana i Zbigniewa Ihnatowicza oraz Dworzec Centralny Arseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka. "Nikt nie przejął się listą. Już po jej opublikowaniu wyburzono Supersam i pawilon Chemii" – opowiada historyk sztuki Marta Leśniakowska.
"Dzieła współczesnej architektury trudno chronić wpisem do rejestru zabytków, potrzebna jest raczej kultura estetyczna właścicieli, a tej niestety brakuje".
Źródło: Życie Warszawy