Ponad 400 tys. zł premii rozdał doradcom politycznym i dyrektorom Andrzej Lepper jako minister rolnictwa w ubiegłym roku - wynika z kontroli Kancelarii Premiera. Do jej wyników dotarła "Rzeczpospolita".
Lepper nagrody przyznawał wszystkim po kolei, bez weryfikacji, czy się komuś należały, czy nie. Z kontroli wynika, że nie trzeba było nawet uzasadniać wniosku, by nagrodę dostać. Kancelaria Premiera przeprowadziła kontrolę wydatków w ministerstwie po dymisji Leppera, kiedy jego fotel objął Wojciech Mojzesowicz (PiS). Zakończono ją dopiero pod koniec października. O nagrody wnioskował dyrektor generalny Andrzej Chodkowski. Był nim do 8 lipca tego roku. "Obecnie jest na urlopie bezpłatnym" - powiedziano dziennikowi w resorcie rolnictwa. Z wystąpienia pokontrolnego wynika, że od stycznia do końca lipca tego roku Lepper wypłacił swoim 47 dyrektorom i ich zastępcom, głównie z Samoobrony, 72 tys. zł. W tym samym czasie dyrektor Chodkowski podpisał również 96 wniosków o nagrody dla pracowników służby cywilnej w ministerstwie bez formalnego uzasadnienia (sam jest członkiem korpusu cywilnego). Później tłumaczono, że na "podstawie ustnych uzasadnień" wypłacono ponad 350 tys. zł. Andrzej Lepper - pisze "Rzeczpospolita" - był szczodry również wobec swoich licznych doradców z gabinetu politycznego. Miał ich dziewięciu. Dla porównania obecny minister rolnictwa Marek Sawicki ma tylko dwóch doradców i szefa gabinetu politycznego. Największe premie dostawał szef gabinetu Leppera w ministerstwie, były pracownik zarządu Portu Morskiego w Darłowie 30-letni Maciej Jabłoński. W 2006 r. doradcy premiera otrzymali 32 tys. zł nagród.
Źródło: Rzeczpospolita