Wyobraźmy sobie sytuację, w której opozycja irańska przejmuje władzę w państwie. Jest to mało prawdopodobne, ale przecież możliwe. W takim przypadku przejęcie władzy może dokonać się w wyniku krwawego przewrotu, w którym zginą setki, tysiące ludzi. W takim wariancie w pewnym momencie do opozycji przyłączy się część wojska i sił bezpieczeństwa i w wojnie domowej ostatecznie zwyciężą zwolennicy nowej rewolucji. Do władzy opozycja może także dojść drogą pokojową. I tu możliwe są dwie ścieżki: negocjowana kapitulacja „starych sił” albo porzucenie władzy, opuszczenie stanowisk, niejednokrotnie ucieczka z budynków rządowych.
W ostatnich kilkunastu latach widzieliśmy całą gamę różnych rewolucji. Zaczynając od 1989 r. (Polska, Węgry, Czechosłowacja, Niemcy Wschodnie), a kończąc na latach po 2000 r., czyli pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, rewolucji róż w Gruzji czy cedrowej rewolucji w Libanie. Jest też przykład z Iraku, obalenia siłowego reżimu, błyskawicznego rozkładu aparatu państwowego i wreszcie stopniowej odbudowy struktur administracyjnych. Obserwując z pewnego dystansu te różne zmiany, dostrzec można wyzwania, przed jakimi stanie Iran po przejęciu władzy przez opozycję.
Przede wszystkim zawsze pojawia się dylemat, jak potraktować niedawnych rywali, funkcjonariuszy starego systemu. Można ich potraktować brutalnie, albo wspaniałomyślnie. Brutalność zostanie zastosowana na przykład po wojnie domowej, a wspaniałomyślność po negocjowanym rozmontowaniu systemu.
Następnie opozycja sama zada sobie pytanie, czy jest jednolita, czy ma jeden program i wodza, czy też jest koalicją grup i partii, które jednoczyła niechęć do dawnego porządku. Objęcie władzy w kraju po rewolucji i budowa czegoś nowego nieuchronnie prowadzi do podziałów i konfliktów w gronie dawnych towarzyszy broni. Szybko pryśnie mit o "lepszej jakości" ludzi opozycji, którzy rządząc będą musieli popełniać błędy, a już wolnym kraju wystawieni będą na częstą krytykę (zasadną i nieuczciwą). Z czasem niektóre grupy dawnej opozycji zaczną się radykalizować, domagać szybszych zmian, ale te wezwania będą napotykały na sprzeciw tych, którzy popierać będą zmiany ewolucyjne. Sama dyskusja o tempie zmian nabierze rumieńców – dla części dawnych opozycjonistów ewolucja po rewolucji oznaczać będzie zmiany zbyt wolne i zbyt powierzchowne, dla innych ewolucja będzie główną gwarancją, że zmiany są przemyślane i naprawdę istotne.
Jeśli siły starego porządku nie zostaną rozbite a działalność ich nie zostanie prawnie zakazana, to na fali rozczarowania rządami "nowych" po kilku latach w demokratycznych wyborach wrócą "starzy", choć to nie będzie oznaczać odbudowy reżimu sprzed rewolucji. Ale wielu dawnych funkcjonariuszy już w nowych warunkach odegra się na dawnych rywalach z opozycji. ( Wiem, wiem, skąd my to wszystko znamy? )
Zagadką będzie polityka zagraniczna. Co zrobi nowa władza w sprawie zbrojeń atomowych? Przecież opozycja także może chcieć posiadać broń jądrową, jako dowód znaczenia nowego Iranu i na dodatek jak gwarancję przetrwania tym razem odnowionego systemu. Czy Ameryka, a nawet Izrael, będą w stanie prewencyjnie zaatakować bardziej otwarty, bardziej demokratyczny, kraj? A może wtedy właśnie dojdzie do wielkiego porozumienia na Bliskim Wschodzie?