W piątek premier Donald Tusk wygłosi swoje pierwsze orędzie w TVP. Będzie to też pierwsze w historii telewizyjne wystąpienia szefa rządu, które przygotuje zewnętrzna firma producencka, a nie telewizja publiczna. W ten sposób kancelaria premiera odsunęła Patrycję Kotecką, symbol pisowskiej telewizji, od wpływu na orędzie Tuska - pisze "Dziennik".
Bo to ona jako wiceszefowa Agencji Informacyjnej TVP odpowiada za telewizyjne wystąpienia prezydenta oraz szefa rządu. W nieoficjalnych rozmowach współpracownicy premiera tłumaczą, że zrezygnowali z usług TVP, bo obawiali się, że treść wystąpienia premiera przedostanie się do mediów przed jego emisją. Nie byli też przekonani do profesjonalizmu Koteckiej.
- Pomijając kwestię ewentualnego przecieku, proszę przypomnieć sobie, jak wyglądało orędzie prezydenta. Nie chcieliśmy, by doszło do podobnej wpadki z Donaldem Tuskiem - mówi prominentny polityk Platformy Obywatelskiej. Inny ironizuje: Pani Kotecka jest zajęta przygotowaniem wystąpień innych polityków, nie chcieliśmy jej zbytnio obciążać - mówi.
Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka przyznaje, że orędzie zrealizuje prywatny producent. Ile to będzie kosztować? Nie wiadomo. Rzeczniczka rządu nie chce zdradzić tych informacji - Być może uda nam się wyprodukować to taniej niż TVP. Nie są znane jeszcze ostateczne koszty, ale na pewno je upublicznimy - mówi. Zapewnia jednak, że decyzja o wyborze producenta poza TVP nie ma nic wspólnego z Patrycją Kotecką.
Jednak - jak wynika z informacji gazety - Liszkę do Koteckiej skierował prezes TVP Andrzej Urbański. Pracownicy publicznej telewizji nie ukrywają, że była to celowa złośliwość.
Źródło: Dziennik