Już piąty dzień ulice Grecji były areną wymierzonych w konserwatywny rząd zamieszek, które wywołała sobotnia, według sprawców przypadkowa, śmierć 15-latka. O zamieszkach informują nas także internauci przysyłając zdjęcia i filmy na platformę Kontakt TVN24.
W środę, tak jak i w poprzednie dni wojny uliczne trwały w kilku miastach Grecji.
W Atenach policjanci użyli gazu łzawiącego, gdy w pobliżu parlamentu protestujący młodzi ludzie zaczęli obrzucać ich koktajlami Mołotowa i kamieniami. Według agencji protesty w stolicy zgromadziły 10 tys. ludzi.
Zaatakowany adwokat i dziennikarze
Do starć demonstrantów z policją doszło też przed gmachem stołecznych sądów, gdzie zeznawali dwaj policjanci oskarżeni w związku ze śmiercią nastolatka. Budynek sądu został obrzucony butelkami z benzyną, a koktajle Mołotowa poleciały też w stronę adwokata policjantów, gdy przygotowywał się do wystąpienia dla mediów. Adwokatowi nic się nie stało.
Demonstranci zniszczyli także wóz transmisyjny jednej ze stacji telewizyjnych, zaparkowany przed sądem.
Zamknięto dla ruchu ulice wokół ateńskiej politechniki, której okolica była od kilku dni sceną gwałtownych zamieszek. Walki trwały też na centralnym placu Syntagma, gdzie kilka godzin wcześniej policja użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić młodych ludzi ciskających w funkcjonariuszy kamieniami.
Poza stolicą demonstracje słabną
W Salonikach na północy kraju doszło do starć, gdy demonstracja około 2 tys. studentów i nauczycieli dotarła przed Ministerstwo ds. Macedonii i Tracji, a niektórzy zebrani zaczęli obrzucać policjantów różnymi przedmiotami. Policja użyła w odpowiedzi gazów łzawiących.
Oprócz studentów i nauczycieli demonstrowało także około 2 tys. osób na wezwanie Komunistycznej Partii Grecji. Ten wiec zakończył się rozejściem uczestników.
W Patras na południowym zachodzie Grecji w proteście zorganizowanym przez związkowców wzięło udział zaledwie 200 osób, a 2 tys. uczestniczyło w manifestacji na apel partii komunistycznej.
Nawet opozycja ma dość
Według greckich władz zamieszki dotychczas wybuchły już w co najmniej 10 miastach, a szkody w samej tylko stolicy, gdzie ucierpiało ponad 560 sklepów, oceniono na ok. 200 mln euro.
O spokój apeluje już nie tylko rząd Kostasa Karamanlisa, który zapowiedział już wsparcie finansowe dla zniszczonych w czasie ulicznych walk przedsiębiorstw, sklepów i punktów usługowych, ale i opozycja.
Przywódca socjalistycznej opozycji Jeorjos Papandreu, który w ostatnich dniach wzywał rząd do dymisji, zaapelował do wszystkich stron o wykazanie odpowiedzialności, powściągliwość i zakończenie zamieszek.
15-latek zginął od rykoszetu?
Cały czas trwa śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci 15-letniego Aleksisa Andreasa Grigoropulosa, która stała się zapalnikiem demonstracji i zamieszek. Obrońca policjantów, z których ręki zginął chłopak, powiedział, powołując się na ekspertyzę balistyczną, że nastolatek zginął od rykoszetu, a nie wskutek bezpośredniego trafienia.
Wskazywał, że potwierdza to wersję funkcjonariuszy, którzy zeznali, że oddali strzały ostrzegawcze, nie celując bezpośrednio w nastolatka. Grigoropulos był w grupie około 30 nastolatków, którzy obrzucili kamieniami radiowóz.
Źródło: Kontakt TVN24, PAP